Pytanie, jak rynek się zachowa w świetle dzisiejszej polityki, zadaje sobie dziś branża mleczarska, nasz główny eksporter do Chin. Tym bardziej że właśnie trwa wizyta Chińczyków z firm sprzedających polskie mleko na platformach internetowych koncernu Alibaba. – Na razie nie odczuliśmy żadnych sygnałów, by polskie produkty miały być przestać eksportowane – mówi „Rzeczpospolitej" Agnieszka Maliszewska, dyrektor biura Polskiej Izby Mleka. Budowę eksportu wspierały środki funduszu promocji mleka.
Mniej optymistyczny jest proszący o anonimowość przedstawiciel innej branży spożywczej. – Chińczycy są wrażliwi, czasem nie powiedzą, a zapamiętają. Cała nasza branża obawia się, że może to się odbić czkawką – mówi „Rzeczpospolitej". Jak dodaje, polscy eksporterzy są w Chinach w roli petenta, a nie poważnego gracza.
Ważne relacje
Polski eksport żywności i używek do Chin był wart w 2017 r. 432 mln zł (102 mln euro według Eurostatu), a w 2018 r. do października sięgnął 423 mln zł według danych GUS. – Niespełna 102 mln euro to bardzo mało. Więcej żywności wyeksportowaliśmy w tym okresie chociażby do Słowenii, gdzie mieszkają 2 mln osób, eksport do Czech był 14 razy większy niż do Chin – mówi „Rzeczpospolitej" Michał Koleśnikow, ekspert rynków rolnych w BOŚ. Blisko połowę eksportu (38 mln euro) stanowiły w 2017 r. produkty mleczarskie, drugie miejsce (9 mln euro) zajęła żywność dla niemowląt, cukier i słodycze to 8 mln euro.
Polskim firmom może pomóc porozumienie PAIH, zawarte w listopadzie z siecią Greenland, która ma w Chinach ok. tysiąca sklepów. PAIH i Greenland chcą stworzyć spółkę joint venture, która zajmie się dystrybucją polskiej żywności, celem jest zakup naszych produktów spożywczych o wartości 100 mln dol.
Wszyscy eksporterzy wskazują na powtarzające się błędy Polaków w Chinach. Relacje budowane są długo, ważny jest udział w targach i obecność na miejscu. – Jeśli ktoś chce zacząć współpracę z rynkiem chińskim i myśli, że zrobi to korespondencyjnie lub telefonicznie, to ma małe szanse w odniesieniu tam sukcesu. Tam są naprawdę inne zasady – mówi Jan Wolff, zastępca dyrektora ds. eksportu w SuperDrob.
Miniony rok najlepszy dla agencji
2,13 mld euro warte są projekty inwestycyjne, których realizację dopięła w 2018 r. Polska Agencja Inwestycji i Handlu (PAIH). To o 2,4 proc. więcej niż rok wcześniej. Wszystkie razem mają przynieść 19,1 tys. nowych miejsc pracy. Przeszło połowa planowanych przedsięwzięć to reinwestycje. – 2018 r. był najlepszym rokiem w historii agencji zarówno pod względem napływów kapitału, jak i liczby projektów inwestycyjnych, które kiedykolwiek obsłużyliśmy – powiedział Krzysztof Senger, p.o. prezesa PAIH, na spotkaniu z dziennikarzami w środę. Obecnie PAIH negocjuje 175 projektów o wartości 6,8 mld euro, gdzie łączna liczba deklarowanych miejsc pracy przekracza 33,3 tys. Pod względem liczby sfinalizowanych projektów dominowały inwestycje w sektorze usług dla biznesu (15), następnie w branży motoryzacyjnej (13) oraz w sektorze elektromobilności (6). Ten ostatni okazał się liderem w łącznej wartości zaplanowanych inwestycji (511,3 mln euro), wyprzedzając branżę motoryzacyjną (438,3 mln euro) i przemysł szklarski (350 mln euro). Największe zatrudnienie deklarowane jest w sektorze usług biznesowych, następnie w motoryzacji i logistyce. Przybyło zwłaszcza projektów zaawansowanych technologicznie. Do największych należy fabryka komponentów do baterii litowo-jonowych firmy Umicore, druga po LG Chem czołowa inwestycja w branży elektromobilności.