Wskaźnik PMI, który mierzy tempo rozwoju gospodarki na podstawie ankiety wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw, w Niemczech spadł we wrześniu do 49,1 pkt z 51,7 pkt w sierpniu. Tym samym po raz pierwszy od kwietnia 2013 r. znalazł się poniżej granicy 50 pkt., co oznacza, że gospodarka się kurczy w ujęciu miesiąc do miesiąca. Niżej poprzednio był niemal siedem lat temu.
Czytaj także: Spowolnienie ze strefy euro już dociera do Polski
Ekonomiści przeciętnie spodziewali się niewielkiej zniżki tego wskaźnika, do 51,5 pkt.
Źródłem słabości niemieckiej gospodarki jest przemysł. W tym sektorze PMI we wrześniu spadł według wstępnych obliczeń firmy IHS Markit do najniższego od ponad dekady poziomu 41,4 pkt z 43,5 pkt w sierpniu. To oznacza, że zapaść w nadreńskim przemyśle jest już tak głęboka jak w 2009 r., czyli w czasie pierwszej po II wojnie światowej globalnej recesji.
Dekoniunktura w niemieckim przemyśle utrzymuje się już od ponad roku. To częściowo skutek problemów specyficznych dla kilku branż, m.in. motoryzacyjnej, częściowo zaś spowolnienia w globalnym handlu, co wiąże się m.in. z Brexitem i wojną handlową między USA i Chinami.
Czytaj także: Największa gospodarka Europy czeka na stymulację
Kryzys rozlewa się jednak także na inne sektory. PMI w niemieckim sektorze usługowym spadł we wrześniu do najniższego od dziewięciu miesięcy poziomu 52,5 pkt z 54,8 pkt w sierpniu. Choć utrzymał się powyżej 50 pkt, to jeden z najsłabszych odczytów w ostatnich trzech latach. Przy tym ankietowane przez IHS Markit firmy usługowe zgłosiły pierwszy od grudnia 2014 r. spadek wartości nowych zleceń.
- Usługowy PMI potrafi się mocno wahać z miesiąca na miesiąc bez żadnego wyraźnego powodu – zauważył Claus Vistesen, ekonomista z firmy analitycznej Pantheon Macroeconomics. Jak jednak podkreślił, istnieją inne powody aby sądzić, że recesja z sektora przemysłowego rozlewa się też na usługi.