Grubo ponad miesiąc temu wskazał pan, że szansą dla indeksu WIG20 mogą być drożejące surowce. I rzeczywiście. A najbardziej spektakularny wzrost odbył się na cenie miedzi. Jak pan to przewidział?
Wróćmy do pierwszych miesięcy tego roku. Wtedy po raz pierwszy od 2,5 roku zacząłem pozytywnie opisywać perspektywy dla rynku. Pisząc w lutym i marcu, podkreślałem dobre perspektywy dla małych i średnich spółek, natomiast do WIG20 odnosiłem się jeszcze sceptycznie. W październiku zmieniłem jednak to, odrobinę negatywne, postrzeganie blue chips na bardziej pozytywne. Jeśli dobra koniunktura rynku surowców będzie się utrzymywać, to przełoży się to na lepsze postrzeganie rynków wschodzących.
Nie obawia się pan tego, że silna reprezentacja banków oraz spółek Skarbu Państwa w gronie WIG20 powstrzyma zwyżki indeksu?
Te ryzyka zostały zdyskontowane w dużym stopniu w II półroczu 2015 roku. Wtedy mieliśmy splot dwóch niekorzystnych okoliczności. Pierwsza to bardzo dynamiczna dekoniunktura na surowcach, głównie w przypadku ropy i miedzi. Druga to nowa ekipa u władzy, którą inwestorzy, szczególnie zagraniczni, przywitali z dużym dystansem.