W tym roku, do minionego poniedziałku, mimo odbicia się S&P500 po najgorszym miesiącu od dekady, z lewarowanych ETF (korzystają z finansowych instrumentów pochodnych i długu) podążających za tym wskaźnikiem, według Bloomberga inwestorzy wycofali prawie 220 milionów dolarów.

Tymczasem do funduszy ETF grających na spadek tego referencyjnego wskaźnika amerykańskiego rynku akcji napłynęło niemal trzy razy więcej pieniędzy. Wszystko wskazuje, że pod względem napływów pieniędzy styczeń będzie dla nich najlepszym miesiącem od lipca 2016 roku.

Jednak stratedzy wciąż liczą na dalsze zwyżki S&P500, a średnia ich prognoz wskazuje, że ten indeks do końca roku może podskoczyć do 2906 pkt., co oznaczałoby 11-proc. potencjał od wtorkowego zamknięcia sesji na Wall Street.

Dlaczego więc traderzy zdecydowali się na zmianę preferencji jeśli chodzi o inwestycje w ETF? Niektórzy eksperci przypuszczają, że ci inwestorzy starają się zabezpieczyć swoje pozycje. Tak widzi to m. in. Mark Tinker, szef Framlington Equities Asia, firmy należącej do AXA Investment Managers.