Wenecja 2018: Hollywoodzki gwiazdor na Księżycu

Wenecja 2018: Film „Pierwszy człowiek" o astronaucie Neilu Armstrongu otworzył znakomicie zapowiadający się festiwal.

Aktualizacja: 29.08.2018 22:43 Publikacja: 29.08.2018 18:05

Ryan Gosling jako Neil Armstrong w filmie „Pierwszy człowiek"

Ryan Gosling jako Neil Armstrong w filmie „Pierwszy człowiek"

Foto: materiały prasowe

Barbara Hollender z Wenecji

O takim filmie na inaugurację marzy każdy dyrektor festiwalu. Oparta na faktach historia lądowania na Księżycu, zakończonego pamiętnymi słowami Neila Armstronga „To mały krok człowieka, ale wielki ludzkości".

 

Za kamerą 33-letni Damien Chazelle, którego debiutancki„Whiplash" zdobył trzy Oscary, a drugi film „La La Land" – sześć, w tym dla najlepszego reżysera. Na ekranie – w roli tytułowej Ryan Gosling, jedna z największych gwiazd Hollywoodu. I jeszcze scenarzysta Josh Singer, też laureat Oscara, współautor „Spotlight". Jest więc i gwiazdorsko, i młodo, i interesująco.

Relację z lądowania na Księżycu oglądało 21 lipca 1969 roku 400 mln ludzi. Czarno-białe, rozedrgane zdjęcia z telewizora. Euforia: pierwszy człowiek na Księżycu, ale też wielka niewiadoma. Czy można to doświadczenie przeżyć? Wrócić na Ziemię? Jak zareaguje na nie organizm?

Kino akcji

– Zanim zacząłem pracować nad „Pierwszym człowiekiem", wyczyn NASA i Neila Armstronga wydawał mi się fantastycznym sukcesem i legendą – mówi Damien Chazelle. – Moje pokolenie z dumą oglądało zdjęcia amerykańskiej flagi powiewającej na skalistej skorupie. Potem zorientowałem się, jak niewiele zostało po tym zdarzeniu dokumentów. Dostrzegłem też szaleństwo i niebezpieczeństwa, jakie się za nim kryły. Dotarło też do mnie, jak wysoką cenę ci ludzie musieli zapłacić.

Scenarzysta Josh Singer przyznaje, że zarówno producenci, jak i reżyser od początku podkreślali, iż „Pierwszy człowiek" ma być mocnym kinem akcji. Rzeczywiście „First Man" trzyma w napięciu. Chazelle, dotąd opowiadający o sile sztuki, zrobił film, w którym efekty specjalne grają rolę pierwszoplanową. Ale podczas lotów w przestrzeni kosmicznej, awarii rakiet, wchodzenia w inną atmosferę, gdy wszystko na ekranie drży i huczy, największe wrażenie robią oczy Ryana Goslinga.

Chazelle podkreśla bowiem, że bardziej od Księżyca interesował go w gruncie rzeczy człowiek.

– Jestem facetem, który z pewnym niepokojem wsiada do samolotu – mówi. – Zacząłem się więc zastanawiać, jaką osobowość musi mieć ktoś, kto decyduje się polecieć tam, gdzie nikt nie był. Próbowałem pojąć, co popchnęło Armstronga ku nieznanym przestrzeniom, kryjącym niezgłębione tajemnice i niebezpieczeństwa. Zrozumieć, co czuł – minuta po minucie, oddech po oddechu. Starałem się wejść w jego życie prywatne. Wiedziałem, że ten film musi się toczyć między Księżycem a kuchennym zlewem, między niepoznanymi przez człowieka światami a zwykłą codziennością. I że najważniejsza w tej opowieści będzie prawda.

W „Pierwszym człowieku" stale się te dwa plany przeplatają. Widz niczego nie dowiaduje się o dzieciństwie Neila Armstronga, o jego muzycznych pasjach, udziale w wojnie w Korei, gdzie jako pilot cudem uszedł śmierci, gdy został zestrzelony jego samolot.

Rodzinne tragedie

Chazelle zaczyna opowiadać jego historię w 1961 roku, gdy po śmierci małej córeczki zgłasza się do programu Gemini. Na pytanie jednego z członków komisji, czy osobista tragedia nie wpływa na jego zachowania, odpowiada: „Było bezcelowe odpowiedzieć, że nie". Film konsekwentnie potem ten wątek prowadzi, ale też pokazuje codzienność ludzi, którzy, biorąc udział w programie kosmicznym, co jakiś czas muszą żegnać na zawsze współpracowników i przyjaciół, ginących za sterami samolotów i rakiet.

Chazelle opowiada o żonie Armstronga, która zmusza męża, by przed startem Apollo 11 dwóm małym synom powiedział prawdę: że może z wyprawy na Księżyc nie wrócić.

Są w „Pierwszym człowieku" pytania o cenę popychania naprzód wiedzy o kosmosie. O ambicje polityczne, które leżą u podstaw takich programów, o koszty finansowe, jakie musi ponosić społeczeństwo, a wreszcie o koszty życiowe i psychiczne tych, którzy w tych przedsięwzięciach biorą udział.

Poprawność i bunt

Film nie daje na te pytania odpowiedzi. Musi je znaleźć każdy widz. Zastanawiam się tylko dlaczego ten film, który ma teoretycznie wszystkie atuty, jednak mnie nie porwał. I myślę, że chyba mniej jest w „Pierwszym człowieku" szaleństwa, młodości i buntu z „Whiplash" czy nawet z „La La Land", a więcej poprawności Hollywoodu. Szkoda.

Choć przecież młodość nie jest kwestią wieku. Wciąż zachowuje ją 81-letnia Vanessa Redgrave, uhonorowana przez festiwal Złotym Lwem za całokształt twórczości. Wspaniała aktorka teatralna i filmowa, która ma sześć nominacji do Oscara i statuetkę za rolę w „Julii". Dwukrotnie też dostała nagrodę aktorską w Cannes.

Zawsze była osobą niezależną. W jej życiu sztuka przeplatała się z polityką. Był nawet czas, gdy dla polityki ryzykowała aktorstwo.

Na początku lat 70. nie dostała wizy do Stanów, ponieważ protestowała przeciwko wojnie wietnamskiej. W 1978 roku, odbierając Oscara, wywołała skandal, atakując politykę Izraela wobec Libanu. – Nie uważam, żebym mieszała się do polityki – twierdzi. – Po prostu żyłam. Myślałam. Stawałam po stronie tych, którzy wydawali mi się krzywdzeni. Aktorstwo nie polega na czystej technice, lecz na nieobojętności wobec tego, co dokoła.

To samo mogliby zapewne powiedzieć twórcy wielu tegorocznych filmów w Wenecji. I dlatego festiwal zapowiada się bardzo ciekawie. ©?

Siła weneckich pokazów

Najstarszy festiwal filmowy świata nie pławi się w dawnej sławie. Mocno atakowany przez podobną imprezę w Toronto, która rozpoczyna się jeszcze w trakcie trwania pokazów w Wenecji, ma jeden sposób obrony: rewelacyjny program. Już w ubiegłym roku ten festiwal miał konkurs ciekawszy niż konkurencyjne imprezy w Cannes i Berlinie. To tutaj też odbyły premiery filmów nagrodzonych potem Oscarami, m.in. „Kształtu wody" Guillermo del Toro i „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri" Martina McDonagha.

Tegoroczny zestaw twórców pokazujących filmy w Wenecji jest imponujący. Bracia Coen, Alfonso Cuarona, Mike Leigh, Julian Schnabel, Olivier Assayas, Jacques Audiard, Damien Chazelle, Sergiej Łoźnica, Florian Henckel von Donnersmark, Zhang Yimou, Carlos Reygadas, Pablo Trapero. To artyści w pełni sił twórczych, ale dyrektor Alberto Barbera zapowiada też odkrycia, jak młoda Australijka Jennifer Kent czy Argentyńczyk Gonzalo Tobal. „Taki zestaw filmów zdarza się raz na wiele lat" – mówi i podkreśla, że będzie to festiwal mocnych dzieł. ©? —bh

Barbara Hollender z Wenecji

O takim filmie na inaugurację marzy każdy dyrektor festiwalu. Oparta na faktach historia lądowania na Księżycu, zakończonego pamiętnymi słowami Neila Armstronga „To mały krok człowieka, ale wielki ludzkości".

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Film
Laureaci Oscarów, Andrzej Seweryn, reżyserka castingów do filmów Ridleya Scotta – znamy pełne składy jury konkursów Mastercard OFF CAMERA 2024!
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Film
Patrick Wilson odbierze nagrodę „Pod Prąd” i osobiście powita gości Mastercard OFF CAMERA
Film
Nominacje do Nagrody Female Voice 2024 Mastercard OFF CAMERA dla kobiet świata filmu!
Film
Script Fiesta 2024: Damian Kocur z nagrodą za najlepszy scenariusz
Film
Zmarła Mira Haviarova