10 lat po Sofii Coppoli, która dostała Złotego Lwa za "Somewhere" najcenniejsza wenecka statuetka znów trafiła do kobiety. Ta nagroda ogromnie wzmacnia Oscarowe szanse filmu. Zwycięzcy festiwalu weneckiego - "Kształt wody", "Roma" czy "Joker" w ostatnich latach zyskiwali też głosy członków Amerykańskiej Akademii Filmowej.
Zhao i odtwórczyni głównej roi w jej filmie Frances McDormand nie przyleciały do Wenecji. Natomiast osobiście odebrał Srebrnego Lwa Meksykanin Michel Franco za dytopijny thriller "New Order".

Nagrodę specjalną jury uhonorowało Andrieja Konczałowskiego za historyczny dramat "Drodzy towarzysze".
Za najlepszego reżysera festiwalu jury uznało Japończyka Kyoshi Kurosawę, który pokazał w Wenecji dramat wojenny "Żona szpiega". Nagrodę za scenariusz odebrał Chaitanya Tamhane z Indii za "The Disciple". Zdjęcia do tego filmu robił Michał Sobociński.

Puchar Volpiego za najlepszą rolę kobiecą dostała brytyjska aktorka Vanessa Kirby. W "Pieces of a Woman" Węgra Kornela Mundruczo zagrała ona kobietę, która próbuje odzyskać równowagę po poronieniu. Swoją nagrodę zadedykowała "wszystkim matkom, które straciły dzieci, a ich historie nie zostały opowiedziane". Drugi Puchar – za rolę męską – przypadł Włochowi Pierfrancesco Favino, który wystąpił w thrillerze "Padrenostro". Nagrodę im. Marcello Mastroianniego dla nadziei kina zdobył irański nastolatek Rouhollah Zamani, bohater "Sun Children" Majida Majidiego.

Żadnej nagrody nie dostał film Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta "Śniegu nie będzie już nigdy", ale za największego przegranego krytycy uznali "Quo vadis, Aida" Jasmili Zbanić.

Tegoroczny festiwal wenecki odbył się w ogromnym reżimie sanitarnym. Obowiązywały maseczki, zachowywanie dystansu. Uczestnikom mierzono przy wejściu temperaturę, w kinach mogło być zajętych 50 proc. miejsc. I także za to w miarę bezpieczne przeprowadzenie wielkiej imprezy dziękowali organizatorom uczestnicy weneckiej Mostry.

"Nomadland", reż. Chloe Zhao (teaser)