Twórca „Psów” coraz częściej obraca się ku przeszłości. Jego „Pokłosie” rozgrywało się współcześnie, ale było filmem o traumie polskiej historii – reżyser dotknął trudnego tematu pogromów żydowskich w czasie II wojny światowej. Opowiedział o wymazywaniu z pamięci niechlubnych epizodów, pokazał nie tylko przeszłość, lecz również, a może przede wszystkim - dzień dzisiejszy. Zmowę milczenia, gdy na straży kłamstwa stoją dzieci i wnuki tych, którzy przed ponad siedmioma dekadami podpalili dom pełen sąsiadów. W „Jacku Strongu” reżyser wrócił do postaci Ryszarda Kuklińskiego, pułkownika, który w latach 70. według jednych uchronił świat przed wojną nuklearną, a według innych był podwójnym szpiegiem i zdrajcą. Zrobił trzymający w napięciu thriller, a jednocześnie opowiedział o potwornej samotności człowieka, który dla kraju poświęca bardzo dużo, płaci za to najwyższą cenę, a jednocześnie przez lata musi ukrywać prawdę o sobie. 

Ostatnio zaś Władysław Pasikowski sięgnął po inną postać historyczną - Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Akcja „Kuriera” rozgrywa się tuż przed wybuchem powstania warszawskiego, gdy kurier musi przewieźć z Londynu do Warszawy, do dowództwa AK, informację o wynikach spotkań Stanisława Mikołajczyka i Winstona Churchilla. Z rozmów, jakie przeprowadził w Londynie i dokumentów, jakie ma dostarczyć generałowi Borowi-Komorowskiego wynika, że powstanie warszawskie nie ma szansy na powodzenie. Że nie dostanie wsparcia Aliantów.

Władysław Pasikowski buduje swój film jak thriller. Jan Nowak-Jeziorański w pogrążonej w wojnie Europie wszelkimi sposobami usiłuje przedrzeć się z Londynu do Warszawy. Śledzony przez niemieckich agentów, walczy z czasem, by zdążyć przed wyznaczoną datą powstania. Ale jego misja nie jest prosta, on sam ma wątpliwości, jak trzeba postąpić: odwołać zryw Warszawiaków i ocalić tysiące istnień czy pójść na śmierć, poświęcić młodą polską inteligencję, ale wstać z kolan. I walczyć o swoją wolność. Także tę polityczną. 

Pasikowski nie daje odpowiedzi na te pytania, tak jak do dzisiaj nie dają jej historycy. Portretuje bohatera. Postać tragiczną, rozdartą. Ale też człowieka, który ma świadomość, że musi wykonać swoją misję. A potem dla idei wolności znów rzucić na szalę własne życie. W skarlałych czasach autor „Kuriera” zadaje pytania o bohaterstwo i jego cenę. 

Warto po tę płytę sięgnąć. „Kurier” to świadectwo pięknego, choć trudnego i nieoczywistego polskiego romantyzmu.