„Przed Elvisem nie było nic” – twierdził John Lennon. Tymczasem kiedy pojawił się 1956 roku, mówiono o nim: „wieśniak z Południa”. Wtedy właśnie pułkownik Tom Parker obserwując go na koncertach śpiewającego country, dostrzegł w nim żyłę złota i zaproponował kontrakt. Musieli się na to zgodzić rodzice, bo przyszły idol nie miał jeszcze 21 lat. Cyrograf obowiązujący do końca życia Elvisa został podpisany.
Tom Parker wykupił Elvisa z wytwórni płytowej, dla której nagrywał, za niebywałą wtedy kwotę 40 tysięcy dolarów. Sześć występów w programach telewizyjnych i wszystko się zmieniło. Niegrzeczna muzyka, którą Presley śpiewał, do tego strój, włosy uczesane w „kaczy kuper” – nie pozwalały go zapomnieć. Były nowością. Ameryka była wtedy krajem segregacji rasowej, a Elvis proponował mieszankę muzyki białej i czarnej. I nieustannie koncertował po całym kraju.