Polska jest europejskim średniakiem, który jest zbyt duży, aby podłączyć się pod silniejsze państwo, i zbyt mały zarazem, aby liderować innym. Peryferyjne położenie oznacza zaś naszą kulturową odrębność wobec państw europejskiego rdzenia. Opozycja widzi w likwidacji tej odrębności szansę na dołączenie do głównego nurtu, rządząca prawica przeciwnie – dla niej i wszystkich podobnie myślących ludzi rezygnacja z narodowej tożsamości byłaby końcem suwerennego państwa. Dążenie do zachowania tożsamości stało się osią sporu nie tylko z opozycją, ale również z instytucjami Unii Europejskiej.

Tymczasem przed nami kolejne zagrożenie, o którym niewiele się wspomina. Jest nim negocjowana umowa o transatlantyckim partnerstwie w dziedzinie handlu i inwestycji znana pod angielskim akronimem TTIP. Celem TTIP jest stworzenie strefy wolnego handlu łączącej Unię i Stany Zjednoczone. Dla takiego średniaka jak Polska oznacza to w praktyce pełne otwarcie rynku na globalne megakorporacje. Przy czym chodzi tu nie tylko o inwazję wielkich firm zagrażającą egzystencji polskich przedsiębiorstw, ale także o podporządkowanie ustawodawstwa wymogom narzuconym z zewnątrz. Gdyby do tego doszło, każda decyzja rządu czy Sejmu naruszająca zyski (obecne i przyszłe) korporacji mogłaby zostać podważona przed międzynarodowym arbitrażem. Zatem jakiekolwiek przepisy zmieniające przykładowo warunki pracy czy płacy zostałyby de facto wyjęte spod jurysdykcji państwa.

Na zawarcie TTIP najbardziej naciskają lobbyści amerykańskich megakorporacji. Polska znajduje się potencjalnie pod ogromną presją. Można się spodziewać, że wzmocnienie wschodniej flanki NATO uzgodnione na warszawskim szczycie sojuszu nie było ze strony Amerykanów całkiem bezinteresowne. Niewykluczone, że ceną za poczucie bezpieczeństwa może być dla nas utrata suwerenności gospodarczej.

Nie wiem, jaką decyzję w sprawie TTIP podejmie rząd, gdy umowa zostanie sfinalizowana. Wiem jednak, że jakakolwiek by ona była, będzie musiała prawdopodobnie oznaczać sprzeniewierzenie się dotychczasowej polityce – wybór jednego zła albo drugiego.