Wywołujące spustoszenie w Australii pożary odczuwalne są aż po Nową Zelandię. Nowe zdjęcia pokazują, że popiół i dym przedostały się Morze Tasmana i pokryły lodowce w Alpach Południowych warstwą różowego i czerwonego pyłu.

Przyczyną tego zjawiska był pył w australijskim powietrzu przenoszony przez silne wiatry zachodnie, który docierał do Nowej Zelandii przez cały listopad.

Zdjęcia wyjątkowych lodowców zrobiła blogerka podróżnicza i fotograf Liz Carlson. - To smutne, bo nasze lodowce już się rozpadają - powiedziała.

Nowozelandzkie lodowce skurczyły się o prawie jedną trzecią od lat 70-tych, a naukowcy przewidują, że mogą zniknąć do końca stulecia, chyba że świat nie przejdzie do zera ograniczy emisję. 

Pył na lodowcach nie jest pierwszym skutkiem pożarów, które dotarły do Nowej Zelandii. W kraju wcześniej były widziane niesamowite czerwone wschody i zachody słońca