U progu inauguracji Bidena Niemcy wznawiają budowę Nord Stream 2

Miało być pojednanie po odejściu Trumpa. Ale Berlin woli iść na rękę Rosji i Chinom.

Aktualizacja: 30.12.2020 06:10 Publikacja: 29.12.2020 18:10

U progu inauguracji Bidena Niemcy wznawiają budowę Nord Stream 2

Foto: AFP

To była najwyraźniej krótka chwila słabości, naiwne przedkładanie demokratycznych wartości nad twardym zyskiem. – Mam nadzieję, że Kreml nie zmusi nas do rewizji projektu Nord Stream 2, odmawiając współpracy w sprawie próby zabójstwa Aleksieja Nawalnego – mówił we wrześniu „Bildowi" szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas. Od tego czasu Władimir Putin nie tylko odmówił jakiejkolwiek pomocy w dochodzeniu, ale sam Nawalny udowodnił, jak rosyjscy agenci chcieli go zamordować.

Mimo to u progu inauguracji Joe Bidena Berlin zgodził się na wznowienie budowy gazociągu: kładzenie odcinka w niemieckich wodach przybrzeżnych właśnie dobiega końca, pozostaje położyć około 100 km (na 1230 km) przy Danii.

W ten sposób wywiązał się prawdziwy wyścig z czasem między Niemcami i Ameryką, bo z inicjatywy zarówno republikanów (Ted Cruz), jak i demokratów (Jeanne Shaheen), Kongres na dniach nałoży nowe, znacznie surowsze od dotychczasowych sankcje na konsorcjum budujące Nord Stream 2. Zakaz prowadzenia biznesu z Ameryką będą miały nie tylko firmy kładące samą rurę, ale także te, które ubezpieczają i finansują projekt.

Schröderyzacja kwitnie

Niemcy zatrzymać się nie mają jednak zamiaru. Nad Szprewą za daleko zaszło to, co Rosjanie nazywają „schröderyzacją" (od byłego kanclerza Gerharda Schrödera, który stoi na czele konsorcjum Nord Stream 2): uzależnienie klasy politycznej od mniej lub bardziej korupcyjnych projektów Kremla. Opór przeciw projektowi stawiają zasadniczo już tylko Zieloni, za mało, aby oprzeć się potężnym interesom politycznym i gospodarczym.

Skutki tego będą poważne. Oficjalnie Angela Merkel twardo broni równych warunków konkurencji na jednolitym rynku, jednak dzięki taniej energii dostarczanej nową rurą niemieckie firmy zdobędą potężną przewagę konkurencyjną nad resztą Unii.

Jeszcze poważniejsze są skutki geostrategiczne niemieckiego uporu. Za pieniądze uzyskane ze sprzedaży gazu Moskwa będzie przecież mogła dalej rozwijać program zbrojeniowy. Uzyska też bezcenny instrument dzielenia NATO, skoro w tak fundamentalnej sprawie Ameryka i Niemcy stają po przeciwnych stronach.

Wbrew Waszyngtonowi

Biden z tego zagrożenia zdaje sobie bowiem jeszcze lepiej sprawę od Donalda Trumpa. Już zapowiedział, że mocniej zaangażuje się w pomoc dla demokratycznej opozycji na Białorusi oraz obronę ukraińskiej suwerenności. Chce też tak szybko, jak tylko pozwoli pandemia, przylecieć na szczyt NATO do Brukseli, aby odbudować siłę poturbowanego w ostatnich latach sojuszu.

Ale nawet to nie skłoniło Niemiec do zmiany zdania w sprawie Nord Stream 2. Mimo oficjalnych deklaracji o radości z powodu wyboru nowego prezydenta Maas oświadczył: „Nie ma co mówić o europejskiej suwerenności jeśli należałoby pod tym rozumieć podporządkowanie się wszystkiemu, czego chce Waszyngton". Tak, jakby do Unii nie należało też kilkanaście krajów przeciwnych budowie gazociągu.

Zgodnie z tym samym rozumowaniem Berlina Wspólnota, której teraz przewodzą Niemcy, ma w tym tygodniu ogłosić zawarcie kompleksowej umowy o współpracy z Chinami. Ekipa Bidena sygnalizowała, że lepiej się stanie, jeśli Ameryka i Europa będą koordynowały swoje stanowisko wobec Pekinu. Ale znowu pokusa gigantycznego chińskiego rynku była dla niemieckich eksporterów zbyt duża, aby brać pod uwagę te sygnały. Tym bardziej że jak Putin, tak Xi Jinping, dostrzegł świetną okazję do podziału Zachodu i poszedł na ustępstwa wobec Europy.

Niemcy w sprawie Nord Stream 2 jednak przestrzeliły. Lekceważąc interesy sojuszników z Europy Środkowej, otworzyły dla Amerykanów możliwość umocnienia swojej obecności w regionie, który Berlin postrzega jako swoje bezpośrednie zaplecze. Import amerykańskiego gazu i uniezależnienie od Gazpromu jest przecież podstawą projektu Trójmorza, który integruje wokół Waszyngtonu Europę Środkową i rozwija się na nowe obszary, takie jak energetyka jądrowa i infrastruktura. Widząc, jak Berlin gra z Moskwą i Pekinem, Biden na pewno nie zrezygnuje z tego projektu.

To była najwyraźniej krótka chwila słabości, naiwne przedkładanie demokratycznych wartości nad twardym zyskiem. – Mam nadzieję, że Kreml nie zmusi nas do rewizji projektu Nord Stream 2, odmawiając współpracy w sprawie próby zabójstwa Aleksieja Nawalnego – mówił we wrześniu „Bildowi" szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas. Od tego czasu Władimir Putin nie tylko odmówił jakiejkolwiek pomocy w dochodzeniu, ale sam Nawalny udowodnił, jak rosyjscy agenci chcieli go zamordować.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?