Francuzom przypadło przede wszystkim niezrozumienie, że w 2004 r. doszło do „zjednoczenia Europy", a nie „poszerzenia Wspólnoty".
– Przegapiliśmy ten moment – przyznał Macron. Stąd jego zdaniem zrodziło się w Polsce poczucie upokorzenia i porzucenia, tym silniejsze, że już wcześniej, w XX wieku, nasz kraj został oddany we władanie Rosji przez zachodnią Europę.
Ale w ryzykownej paraleli Francuz porównał kłamstwa historyczne, jakie szerzy Władimir Putin w sprawie rzekomej współodpowiedzialności Polaków za wybuch drugiej wojny światowej, z próbami „pisania na nowo historii" w Polsce, w tym w szczególności „pokusy wykreślenia 1989 r.".
Powracając do częstego we Francji wątku tego, że przyjęcie do Unii nowych krajów członkowskich nastąpiło „zbyt szybko", prezydent zarzucił polskim władzom, że sprowadzają integrację do korzyści ekonomicznych, jakie stwarzają jednolity rynek i fundusze strukturalne, zapominając, że jeśli nie będzie temu towarzyszyło przywiązanie do wspólnych wartości, to Unia się rozpadnie. Jego zdaniem jednym z efektów takiego myślenia jest pustoszenie demograficzne wielu krajów Europy Środkowej, które straciły nawet 1 ludności, bo swoboda przemieszczania się osób nie została zrównoważona wsparciem dla najbiedniejszych.