NATO dzielone Atlantykiem

Ameryka wycofała się z rozbrojeniowego układu INF. Wraca groźba rozdzielenia bezpieczeństwa USA i Europy.

Publikacja: 04.08.2019 21:00

Rosja ma w swoim arsenale niemal 100 pocisków SSC-8, które mają zasięg 2500 km

Rosja ma w swoim arsenale niemal 100 pocisków SSC-8, które mają zasięg 2500 km

Foto: AFP

Przyczyną zerwania układu było wieloletnie naruszanie go przez Moskwę. Zachodni wywiad uważa, że Rosja zaczęła prace nad pociskiem jądrowym o kryptonimie SSC-8 już 11 lat temu, a pierwsze udane próby przeprowadziła w 2014 r. Dziś takich rakiet ma niemal sto. To niezwykle groźna, precyzyjna broń zaopatrzona w ładunek jądrowy. Z zasięgiem przynajmniej 2,5 tys. km może w ciągu kilku minut dosięgnąć i zniszczyć praktycznie każde miasto Europy.

Stanowi spektakularny dowód pogwałcenia przez Kreml porozumienia zawartego w 1987 r. przez Ronalda Reagana i Michaiła Gorbaczowa o likwidacji pocisków atomowych o zasięgu od 500 do 5,5 tys. km.

– To jest bardzo poważne zagrożenie – przyznał w wywiadzie dla BBC sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Ale od razu dodał, że sojusz nie odpowie umieszczeniem w Europie rakiet atomowych średniego zasięgu. – Nie rozpoczniemy nowego wyścigu zbrojeń – oświadczył Norweg.

To samo potwierdził Donald Trump. – Podjęliśmy z Rosjanami i Chińczykami rozmowy w sprawie nowego porozumienia, które objęłoby wszystkie trzy kraje. I jedni, i drudzy zareagowali na to z entuzjazmem. Sądzę, że w pewnym momencie będziemy mieli nową umowę – oświadczył.

– W USA są jednak ludzie, którzy uważają, że powinniśmy odpowiedzieć nowymi rakietami atomowymi średniego zasięgu. Ale nie sądzę, aby tak się stało. To byłoby bardzo prowokacyjne. Na SSC-8 Ameryka nie musi odpowiadać pociskami międzykontynentalnymi, których lot jest znacznie dłuższy. Może użyć ładunków jądrowych wystrzelonych z okrętów podwodnych albo samolotów. To spowodowałoby niepowetowane szkody w Rosji. USA zareagują natomiast, inicjując prace nad nowymi pociskami średniego zasięgu i manewrującymi o uzbrojeniu konwencjonalnym – powiedziała „Rzeczpospolitej" Abigail Stowe-Thurston, ekspertka waszyngtońskiego Center for Arms Control and Proliferation.

Z naszych informacji wynika, że Warszawie taka odpowiedź się nie podoba. Nasz kraj uważa, że przed złożeniem publicznych deklaracji Stoltenberg powinien był zlecić dokładne analizy zagrożenia, jakie stwarza SSC-8.

Jednak Niemcy, Francja, Włochy i Hiszpania, a także szereg mniejszych krajów zachodniej Europy – pod naciskiem pacyfistycznie i antyamerykańsko nastawionej opinii publicznej – zażądało takiej właśnie deklaracji Stoltenberga w zamian za poparcie całego NATO dla wypowiedzenia przez USA umowy INF. W tej sprawie Polska, Wielka Brytania i Rumunia, które opowiadają się za znacznie bardziej stanowczą odpowiedzią na działania Moskwy, znalazły się w mniejszości.

– Elity wojskowe na Zachodzie zdają sobie sprawę z zagrożenia, mamy pierwszy krok ku umocnieniu solidarności Sojuszu. Ale na razie to jeszcze za mało, aby poszły za tym decyzje polityczne Paryża i Berlina – mówią nasi rozmówcy nad Wisłą.

Zdaniem amerykańskich mediów wszystkie kraje NATO zobowiązały się do utrzymania jednolitego frontu w tej sprawie wobec Moskwy i wykluczyły zawarcie ewentualnej dwustronnej umowy z USA o instalacji rakiet atomowych średniego i krótkiego zasięgu.

Z naszych informacji wynika, że Polska nigdy nie podjęła rozmów w sprawie takiej bilateralnej umowy z Waszyngtonem, choć Warszawa nie wyklucza, że gdyby taka była konieczność, to przyjmie amerykańskie pociski jądrowe. Nasz kraj już od dawna żyje pod groźbą uzbrojonych w atomowe głowice rosyjskich pocisków krótkiego zasięgu (poniżej 500 km) Iskander.

W Warszawie narastają obawy przed „oddzieleniem" („decoupling") bezpieczeństwa Ameryki i Europy w ramach NATO, do czego zawsze dążyła Moskwa. Chodzi o sytuację, w której Kreml za pomocą takich pocisków jak SSC-8 przeprowadza precyzyjne, atomowe uderzenie przeciwko wybranym miastom zachodniej Europy, ale nie uruchamia atomowych, międzykontynentalnych pocisków balistycznych (ICBM), zdolnych dosięgnąć USA. To stwarza dla Amerykanów pokusę wstrzymania konfliktu na tym etapie i podjęcia rokowań w sprawie dalszego losu Europy, aby uniknąć zagłady Stanów.

Taka groźba pojawiła się już w 1977 r., kiedy Związek Radziecki rozlokował atomowe pociski średniego zasięgu SS-20. Podburzane przez propagandę Kremla partie komunistyczne (poza włoską) zorganizowały wówczas w Europie ogromne manifestacje pod hasłem „Lepiej być czerwonym niż martwym". Po stronie Moskwy stanęła m.in. brytyjska Partia Pracy i szwedzcy socjaldemokraci. Determinacja Ronalda Reagana i poparcie, jakie uzyskał od Helmuta Kohla i François Mitterranda przesądziły jednak o twardej odpowiedzi Zachodu i decyzji o rozlokowaniu rakiet Pershing oraz pocisków manewrujących. Ten wyścig zbrojeń skłonił ZSRR do zawarcia w 1987 r. układu INF, a cztery lata później doprowadził do rozpadu ZSRS.

Za kilka tygodni Pentagon ma przeprowadzić próbną eksplozję pocisków krótkiego zasięgu, a w listopadzie pocisku manewrującego – ale w obu przypadkach bez ładunku jądrowego. Nowa broń mogłaby jednak zostać uzbrojona w głowicę atomową. Na razie demokraci, którzy mają większość w Izbie Reprezentantów, blokują fundusze na ten cel.

Przyczyną zerwania układu było wieloletnie naruszanie go przez Moskwę. Zachodni wywiad uważa, że Rosja zaczęła prace nad pociskiem jądrowym o kryptonimie SSC-8 już 11 lat temu, a pierwsze udane próby przeprowadziła w 2014 r. Dziś takich rakiet ma niemal sto. To niezwykle groźna, precyzyjna broń zaopatrzona w ładunek jądrowy. Z zasięgiem przynajmniej 2,5 tys. km może w ciągu kilku minut dosięgnąć i zniszczyć praktycznie każde miasto Europy.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Kolejne ludzkie szczątki na terenie jednostki wojskowej w Rembertowie
Kraj
Załamanie pogody w weekend. Miejscami burze i grad
sądownictwo
Sąd Najwyższy ratuje Ewę Wrzosek. Prokurator może bezkarnie wynosić informacje ze śledztwa
Kraj
Znaleziono szczątki kilkudziesięciu osób. To ofiary zbrodni niemieckich
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?