Obiad w rezydencji premiera Benjamina Netanjahu został przygotowany przez słynnego izraelskiego kucharza Segewa Mosze. To on właśnie wpadł na pomysł umieszczenia czekoladowych pralin w skórzanym bucie co - jak pisze izraelski dziennik "Yediot Aharonot" - "zaszokowało japońskich dyplomatów, przedstawicieli izraelskiego MSZ i izraelskich dyplomatów, którzy mieli w przeszłości kontakty z Japończykami".

- To był brak wrażliwości - mówi jeden z izraelskich dyplomatów. - W Japonii nie tylko nie nosi się butów w domu, ale nie znajdziecie butów nawet w biurach. To okazanie braku szacunku - dodaje.

- Nie ma kultury na świecie, w której na stole kładzie się buty. Co ten szef kuchni sobie myślał? Jeśli to miał być żart, to nie był śmieszny. Jesteśmy oburzeni w imieniu naszego premiera - stwierdził z kolei japoński dyplomata.

Izraelski MSZ wydał oświadczenie, w którym podkreślił, że szanuje "kreatywnego szefa kuchni", ale dodał też, że "nie miał wpływu na posiłki podawane w czasie obiadu".

To nie jedyna kontrowersja związana z wizytą Abe w Izraelu. W piątek Netanjahu umieścił na Facebooku nagranie, w którym skarżył się, że izraelskie media nie informują o wizycie Abe. - Chcę wam coś powiedzieć, japoński premier tu był. On stoi na czele trzeciej największej gospodarki świata. Przywiózł ze sobą niezwykle liczną delegację biznesmenów, stojących na czele największych korporacji. Znacie nazwy: Mitsubishi, Mitsui i wiele innych. Czy słyszeliście o tym w mediach? - pytał premier Izraela.

W odpowiedzi izraelscy dziennikarze wyliczyli, że w izraelskich mediach pojawiło się 50 wzmianek o wizycie Abe, a ponadto wytknęli premierowi, że premierzy nie zdecydowali się na zorganizowanie konferencji prasowej.