Takie stanowisko zajął Sąd Apelacyjny w Katowicach w wyroku z 20 listopada 2015 r. (sygn. akt I ACa 550/150).
Natalia W. (dane wszystkich osób zmienione) miała 12 miesięcy, gdy wraz z matką złożyła wizytę sąsiadom Barbarze i Edwardowi K. – właścicielom psa rasy Akita Inu. Gdy dziecko spacerowało wraz z matką po posesji, pies – który nie był uwiązany i nie miał kagańca – zaatakował dziewczynkę i mocno ją pogryzł. Ponieważ były kłopoty z wezwaniem karetki, sąsiad sam zawiózł dziecko do szpitala. U Natalii W. stwierdzono m.in. otwarte złamanie kości potylicznej z przemieszczeniem odłamu kostnego w głąb czaszki, a także złamanie żuchwy, rozległe rany na policzku, za uchem, na karku, plecach, szyi. Leczenie i rehabilitacja były długie i trudne, m.in. z tego powodu, że rany były silnie zabrudzone i zainfekowane - doszło do ich ropienia. Część tkanek uległa martwicy.