Spory sąsiedzkie a ochrona dóbr osobistych

Czasami potrzebna jest aż ingerencja sądu, by sąsiad przestał słać donosy do urzędów.

Publikacja: 06.01.2015 15:11

Spory sąsiedzkie a ochrona dóbr osobistych

Foto: www.sxc.hu

Sąd Apelacyjny w Warszawie zakazał Adamowi M. słownego obrażania Janusza W. oraz rozsyłania do urzędów pism w sprawie nielegalnej wycinki drzew oraz oszustwa polegającego na wyłudzeniu zezwolenia na wybudowanie wiaty. Spory sąsiedzkie zaczęły się w 2007 r. Wówczas Janusz M. kupił od Adama M., działkę. Rok później wybudował na niej pierwszą swoją wiatę. Po dwóch latach Adam M. zażądał zaś jej rozbiórki. W tym celu zwrócił się do starostwa powiatowego z pismem o „nie wydanie powodowi zezwolenia jak i nakazanie rozbiórki podstępnie zbudowanej nielegalnie wiaty". Wyraził także obawę, że Janusz M. „nakłamie w swojej prośbie — jak to czyni cały czas do tej pory — by postawić za wszelką cenę na swoim". W piśmie tym nazwał go też „wandalem" a jego zachowanie „wyjątkową bezczelnością".

Na skutek jego interwencji powiatowy inspektor nadzoru budowlanego wszczął postępowanie administracyjne w sprawie wiaty, które zakończyło się umorzeniem, choć okazało się, że Adam M. miał rację. Faktycznie dwie pierwsze wiaty jego sąsiad postawił nielegalnie, ale — zdaniem nadzoru — zostały one już rozebrane a Janusz M. postawił w to miejsce dwie inne, tym razem legalne.

Adam M. wystąpił również do wójta gminy o surowe ukaranie Janusza M. za wycięcie tui pod budowę wiat, pisząc, że „zło, wandalizm, barbarzyństwo, lekceważenie prawa, rygorystycznych przepisów i wyśmiewanie się z nich nie może być w żadnym wypadku bezkarne". Wójt też jednak umorzył postępowanie.

Adam M. dalej słał pisma w sprawie wiat. Janusz M. nie był wcale jednak lepszy. również starał się dopiec sąsiadowi. I tak nawzajem sąsiedzi donosili na siebie do urzędów. W końcu Janusz M wystąpił do sądu przeciwko Adamowi M. z pozwem o naruszenie dóbr osobistych. Domagał się przeprosin oraz 30 tys. zł tytułem zadośćuczynienia pieniężnego.

Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał zaś rację Januszowi M. oraz zasądził od Adama M. na jego rzecz kwotę 5 tys. zł. Według tego sądu, Adam M. w swoich pismach w sposób negatywny wyrażał się o powodzie, nazywając go wielokrotnie „kłamcą", „barbarzyńcą", „dewastatorem notorycznym", „brutalem" i „wandalem". Urzędy umorzyły zaś sześć postępowań administracyjnych a prokuratura dwie sprawy prowadzone przeciwko Januszowi M. z inicjatywy Adama M., Postępowania te dotyczyły wycięcia drzew na działce, budowy wiaty, rzekomego wprowadzenia w błąd starosty, wymuszenia poświadczenia nieprawdy u geodety, budowy śmietnika.

Z tych powodów Sąd Okręgowy uznał, że kierowanie do różnego rodzaju organów administracji publicznej pisma naruszyły dobre imię Janusza M. i jego cześć. Jego zdaniem nawet, gdyby pozwany działał z poczucia obywatelskiego obowiązku, a także w obronie własnego interesu, to nie musiało się to odbywać kosztem dóbr osobistych powoda. O ile bowiem samo wszczęcie postępowania administracyjnego czy zgłoszenie samowoli budowlanej nie jest naruszeniem dóbr osobistych, o tyle słowa używane w pismach i uporczywość - już tak. Według sądu, rozpowszechnianie przez pozwanego informacji, godzących w dobra osobiste powoda wywołało u niego krzywdę w postaci ujemnych następstw w jego psychice.

Adam M. nie pogodził się z wyrokiem i odwołał się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Jego zdaniem sąd błędnie ocenił jego zachowanie, jako bezprawne i mające charakter nękania sąsiada i naruszającego dobra osobiste. Były to bowiem legalne próby obrony interesu prywatnego oraz ogólnego.Sąd Apelacyjny uznał, że zarzuty Adama M. nie są pozbawione racji (wyrok z 25 sierpnia 2014 r. sygnatura akt VI ACa 1666/13). Jego zdaniem, Sąd Okręgowy dosyć tendencyjnie podszedł do oceny zachowań obu stron sporu sąsiedzkiego, przypisując całą odpowiedzialność za kłótnie sąsiedzkie Adamowi M. Tymczasem dwie pierwsze wiaty faktycznie były nielegalne. Poza tym Janusz M. uderzył Adama. M. W efekcie czego doszło do postępowania karnego, które zakończyło się ugodą. Sąd Okręgowy pominął też fakt, że Janusz M. również słał donosy do urzędów. Według Sądu Apelacyjnego oznacza to, że istniejący pomiędzy stronami konflikt sąsiedzki nie jest wynikiem tylko i wyłącznie zachowań Adama M., ale obu stron. Tym niemniej jednak -podkreślił — wzajemność naruszenia dóbr osobistych stron, nie wyłączała przysługujących Januszowi M. roszczeń z art. 24 par. 1 kodeksu cywilnego.

Składanie zawiadomienia do właściwych organów administracyjnych czy też organów ścigania jest uprawnieniem, a niekiedy nawet obywatelskim obowiązkiem, jest tym samym działaniem w ramach obowiązującego porządku prawnego, z tym jednak zastrzeżeniem, że powinno być rzeczowe, obiektywne, podjęte z należytą ostrożnością. Tych warunków — według Sądu Apelacyjnego — nie spełniają liczne pisma Adama M. kierowane do starosty.Istotne z punktu widzenia art. 24 par. 1 k. c. dla oceny zachowania pozwanego było jednak przede wszystkim to — zdaniem sądu — czy Adam M. formułując swoje zarzuty pod adresem Janusza M. kierował się ochroną swojego prywatnego interesu czy też złośliwością i chęcią dokuczenia sąsiadowi.

W tym wypadku sąd doszedł do wniosku, że fakty świadczą przeciwko Adamowi M. Występował bowiem do urzędów po znacznym upływie czasu od rzekomego popełnionych czynów, nie przyjmował do wiadomości rozstrzygnięć powiatowego inspektoratu o legalnym postawieniu nowych wiat a w pismach używał obelżywych słów. Z tych powodów jego zachowanie — według sądu- podyktowane było nieustępliwością, chęcią dokuczenia Januszowi M. i poniżenia, aniżeli obroną własnego interesu. Dlatego Sąd Apelacyjny zmienił zaskarżony wyrok. Zakazał  Adamowi M. naruszania dóbr osobistych Janusza. W. w postaci dobrego imienia, prawa do spokojnego mieszkania i korzystania ze swojej własności poprzez wysyłanie obraźliwych pism. Oddalił jednak roszczenie o przeproszenie Janusza M. za naruszenie jego dóbr osobistych.

Zawody prawnicze
Korneluk uchyla polecenie Święczkowskiego ws. owoców zatrutego drzewa
Zdrowie
Mec. Daniłowicz: Zły stan zdrowia myśliwych nie jest przyczyną wypadków na polowaniach
Nieruchomości
Odszkodowanie dla Agnes Trawny za ziemię na Mazurach. Będzie apelacja
Sądy i trybunały
Wymiana prezesów sądów na Śląsku i w Zagłębiu. Nie wszędzie Bodnar dostał zgodę
Sądy i trybunały
Rośnie lawina skarg kasacyjnych do Naczelnego Sądu Administracyjnego