Burza po decyzji rządu o przekształceniu OFE

Potężne kontrowersje budzi głównie 15-proc. tzw. opłata przekształceniowa, którą rząd chce pobrać przy przenoszeniu pieniędzy z OFE na IKE.

Aktualizacja: 08.11.2019 05:33 Publikacja: 07.11.2019 20:00

Burza po decyzji rządu o przekształceniu OFE

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Gorąca dyskusja rozpoczęła się po tym, jak rząd zdecydował w środę o przeniesieniu pieniędzy zgromadzonych w OFE na prywatne indywidualne konta emerytalne członków tych funduszy. Członkowie OFE będą jednak mogli zdecydować o przeniesieniu ich pieniędzy nie na IKE, lecz na ich konta w ZUS. Kontrowersje wywołuje 15-proc. prowizja, którą rząd chce pobrać przy przenoszeniu pieniędzy z OFE na IKE. Nazywa ją opłatą przekształceniową. – Gdyby tej opłaty nie było, pieniądze te byłyby uprzywilejowane wobec emerytur wypłacanych z ZUS, które są opodatkowane – tłumaczy rząd.

Pieniądze przeniesione na IKE będą podlegały dziedziczeniu, zaś te, które trafią do ZUS – nie. To dodatkowy argument, który ma skłonić członków OFE do pozostawienia pieniędzy na IKE. Bo rząd chce, żeby jak najwięcej z blisko 16 mln członków OFE zdecydowało się właśnie na ten wariant. Założył, że wybierze go 80 proc. z nich i dzięki temu w latach 2020–2021 do budżetu trafi aż 19,3 mld zł. 

Czytaj także:  Wyższa emerytura? Dłużej pracuj 

Opłata przekształceniowa nie podoba się jednak wielu członkom OFE, czego wyraz dają m.in. na Twitterze i na forach internetowych. Nie przebierają w słowach, mówią o skoku rządu na kasę zgromadzoną w OFE. – Tego, żeby płacić podatek od nieotrzymanych środków, to jeszcze świat nie widział. Pobranie zawsze następuje przy wypłacie, a nie przy przeniesieniu – denerwuje się jeden z internautów.

– Rząd zabiera 15 proc., a do reszty i tak nie mam dostępu do 60. roku życia. Faktycznie prywatne środki! – pisze inny.

Opłaty bronią szefowie Polskiego Funduszu Rozwoju, który odpowiada za wdrożenie programu pracowniczych planów kapitałowych. – Mam pytanie do krytyków opłaty przekształceniowej. Ile traci uczestnik OFE na transferze np. 10 tys. zł na IKE w stosunku do pozostawienia OFE tak jak są lub pobrania opłaty na końcu? Nic – napisał na Twitterze Paweł Borys, szef PFR.

– To, że ludzie mogą wybrać (IKE czy ZUS), a rząd, mogąc te pieniądze zabrać (po wyroku TK z 2015 r.), w pełni je prywatyzuje, nazwane jest skokiem? Słabe to strasznie – wtórował mu Bartosz Marczuk, wiceszef PFR. Wspomina wyrok Trybunału Konstytucyjnego stwierdzający, że na kontach członków OFE odkładane są pieniądze publiczne, a nie prywatne.

W sukurs przeciwnikom opłaty idą jednak politycy i eksperci finansowi. – Można postąpić uczciwie i oddać te pieniądze w całości ludziom. Złożyłem taki projekt w Sejmie – przypomniał Stanisław Tyszka, wicemarszałek Sejmu starej kadencji z Kukiz'15.

– Łatwo zabiera się pieniądze Polakom, sugerując, że to dla ich dobra. 15 proc. opłaty za przelanie z jednego konta na drugie to niespotykany poziom. Jak za PRL – ocenił Ryszard Petru, dawny szef Nowoczesnej.

Eksperci zwracają uwagę, że nie ma gwarancji, że za jakiś czas politycy nie zdecydują o opodatkowaniu pieniędzy wypłacanych z IKE. Tym bardziej że zapłacone teraz 15 proc. nie jest podatkiem. Ich zdaniem bezpieczniejsze z punktu widzenia właścicieli tych pieniędzy byłoby ich opodatkowanie dopiero przy wypłacie. – Gdy kupujesz fundusze inwestycyjne, płacisz podatek na wejściu czy przy wyjściu – pytają retorycznie.

No, ale brak opłaty „na wejściu" sprawiłby, że rząd nie dostanie w najbliższym czasie 19 mld zł, na które bardzo liczy. Są mu potrzebne, bo nowe obietnice złożone przed wyborami potężnie nadwerężyły budżet państwa.

Eksperci zwracają uwagę na nierówność związaną z dziedziczeniem pieniędzy przenoszonych z OFE. Ich zdaniem to, że nie będą dziedziczone pieniądze, które trafią do ZUS, jest niesprawiedliwe.

– Są jeszcze kwestie podatkowe. Zerowa stawka PIT, a także fakt, że wiele emerytur będzie blisko minimalnych sprawią, że obejmie je bardzo niska stawka podatkowa. 15 proc. opłaty na start jest więc zbyt wysokie – zauważa Marcin Materna z Millennium Domu Maklerskiego. Jego zdaniem atrakcyjniejsze jest przeniesienie pieniędzy do ZUS, bo korzystniej nalicza on emerytury z kapitału.

Tymczasem rząd stara się popchnąć członków OFE ku IKE. – Brakuje przy tym doradztwa ze strony państwa w sprawie wyboru wariantów przekształcenia OFE. A przecież przy byle zakupie akcji czy obligacji klient jest zmuszany do wypełniania ankiet, które pozwalają zbadać, czy dany produkt jest dla niego odpowiedni, czy odpowiednia jest wybrana przez niego strategia inwestycyjna – mówi Marcin Materna.

Gorąca dyskusja rozpoczęła się po tym, jak rząd zdecydował w środę o przeniesieniu pieniędzy zgromadzonych w OFE na prywatne indywidualne konta emerytalne członków tych funduszy. Członkowie OFE będą jednak mogli zdecydować o przeniesieniu ich pieniędzy nie na IKE, lecz na ich konta w ZUS. Kontrowersje wywołuje 15-proc. prowizja, którą rząd chce pobrać przy przenoszeniu pieniędzy z OFE na IKE. Nazywa ją opłatą przekształceniową. – Gdyby tej opłaty nie było, pieniądze te byłyby uprzywilejowane wobec emerytur wypłacanych z ZUS, które są opodatkowane – tłumaczy rząd.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Biznes
Igor Lewenberg, właściciel Makrochemu: Niesłusznie objęto nas sankcjami
Biznes
Wojna rozpędziła zbrojeniówkę
Biznes
Standaryzacja raportowania pozafinansowego, czyli duże wyzwanie dla firm
Biznes
Lego mówi kalifornijskiej policji „dość”. Poszło o zdjęcia przestępców
Biznes
Rząd podjął decyzję w sprawie dyplomów MBA z Collegium Humanum