Zdrowie gwarantuje wyższe PKB

Inwestycja w profilaktykę jest inwestycją w gospodarkę. I choć zwróci się dopiero za 20 lat, jej efekty będą spektakularne – zapowiadają eksperci.

Publikacja: 06.03.2019 21:00

Uczestnicy debaty: dr Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego, wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski,

Uczestnicy debaty: dr Jerzy Gryglewicz z Uczelni Łazarskiego, wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski, red. Marcin Piasecki, gen. Grzegorz Gielerak, dyr. Wojskowego Inst. Medycznego, dr Radosław Sierpiński, doradca ministra, Andrzej Mądrala, wiceprezydent Pracodawców RP

Foto: robert gardziński

Zdrowe społeczeństwo generuje większy wzrost gospodarczy. Jeśli zadbamy o zapobieganie chorobom i powikłaniom, będziemy w stanie lepiej się rozwijać jako państwo – zgodzili się uczestnicy debaty „Ochrona zdrowia jako wyzwanie rozwojowe dla Polski", która zainaugurowała cykl „Przyszłość ochrony zdrowia w Polsce". Eksperci doszli do wniosku, że inwestycja w zdrowie obywateli zwróci się wielokrotnie w postaci wyższego PKB.

Szczepienie przed rentą

Zdrowy pracownik to zdrowa firma, dlatego coraz więcej pracodawców inwestuje w szczepienia profilaktyczne czy badania pod kątem chorób cywilizacyjnych dla swoich pracowników. To, co dostrzegli pracodawcy prywatni, od dawna pozostaje główną troską resortu zdrowia. Dlatego w planie finansowym Narodowego Funduszu Zdrowia na 2019 r. 23 mln zł przeznaczono na zapobieganie chorobom i profilaktykę. – To pokazuje, że płatnik publiczny dostrzega, że warto zapobiegać powikłaniom, które, jak w przypadku cukrzycy, są zdecydowanie bardziej niebezpieczne dla pacjenta i dużo bardziej kosztowne niż sama choroba – zauważył dr Jerzy Gryglewicz z Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego. – Wiadomo już, że taki wydatek się zwróci. Dużym sukcesem są programy polityki zdrowotnej, które dzięki nowelizacji ustawy o świadczeniach zdrowotnych mogą być w 40 proc. dofinansowane ze środków Narodowego Funduszu Zdrowia. W ubiegłym roku Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT) zaopiniowała blisko 300 takich programów, a samorządy zgłaszają ich coraz więcej – podkreślał dr Gryglewicz.

Wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski uważa, że profilaktyka powinna być przede wszystkim skierowana do trzech grup obywateli – do dzieci, pracowników w wieku 20–65 lat i osób w wieku podeszłym. – Inwestycja w dzieci jest najlepszą decyzją w systemie ochrony zdrowia, bo choć zwróci się za 20–25 lat, jej efekty będą spektakularne. Profilaktyka skierowana do osób w wieku produkcyjnym przekłada się z kolei na mniejszą liczbę absencji chorobowych i zatrzymanie na rynku pracy osób, które bez takich działań przeszłyby na rentę. Z kolei profilaktyka obejmująca osoby w wieku podeszłym dąży do tego, by jakość ich życia była jak najlepsza i by jak najdłużej były one samodzielne. Inwestycja w dobrą opiekę jest więc poważną inwestycją w gospodarkę – tłumaczył wiceminister.

Jak zauważyli eksperci, coraz więcej w zapobieganie chorobom pracowników inwestują firmy prywatne. – Pracodawcy płacą z własnej kieszeni za pierwsze 30 dni absencji chorobowej zatrudnionego. Dlatego tym chętniej inwestują w abonamenty medyczne, badania profilaktyczne czy szczepionki przeciw grypie. Coraz więcej firm wdraża również programy związane z leczeniem depresji czy wypaleniem zawodowym. Doskonale wiedzą, że zdrowy pracownik generuje wyższe przychody dla firmy – tłumaczy dr Gryglewicz.

Potrzebna zmiana mentalności

Wiceprezydent Pracodawców RP Andrzej Mądrala dodał, że rolą prywatnych przedsiębiorców jest także wspomaganie systemu publicznej ochrony zdrowia. – Dlatego staramy się promować firmy, które najaktywniej promują prozdrowotne nawyki swoich pracowników. Na sierpniowej konferencji „Czy stać nas na palenie w pracy" organizowanej wspólnie z Narodowym Instytutem Zdrowia Publicznego – Państwowym Zakładem Higieny (NIZP-PZH) rozmawialiśmy o tym, jak ważne jest ograniczanie problemu używania w zakładach pracy wyrobów tytoniowych i wyrobów powiązanych. Staramy się wyróżniać firmy najbardziej rygorystyczne w tym zakresie – podkreślał Andrzej Mądrala.

Gen. prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego (WIM), zauważył, że sama profilaktyka nie wystarczy. – Polacy muszą zrozumieć, że są odpowiedzialni za własne zdrowie. Według badań socjologicznych, jesteśmy ewenementem na skalę europejską – w przeciwieństwie do naszych zachodnich sąsiadów większość społeczeństwa uważa, że zdrowie jest sprawą państwa i to ono jest za nie odpowiedzialne. Mieszkańcy Europy Zachodniej mają przekonanie, że to, czy będą zdrowi, w dużej mierze zależy od nich samych – tłumaczył gen. prof. Gielerak. Dodał, że w perspektywie najbliższych kilku lat na zainteresowanie Polaków własnym zdrowiem w dużej wpływ będą miały firmy ubezpieczeniowe, które wysokość składki uzależniać będą od stylu życia i zachowań ubezpieczanego.

Według doradcy i pełnomocnika ministra zdrowia ds. Agencji Badań Medycznych dr. Radosława Sierpińskiego dużym problemem zdrowotnym pozostaje nierówny dostęp obywateli do opieki zdrowotnej. Jak podkreślał, stan zdrowia coraz bardziej determinuje kod pocztowy, a więc miejsce zamieszkania – zamożni mieszkańcy bogatszych dzielnic mają lepszy dostęp do opieki zdrowotnej niż zamieszkujący rejony uznawane za biedne.

Dlatego, jak tłumaczył gen. prof. Grzegorz Gielerak, jednym z podstawowych założeń uznawanego za modelowy holenderskiego systemu ochrony zdrowia jest czas dotarcia samochodem do przychodni podstawowej opieki zdrowotnej (POZ). Musi być krótszy niż 1 minuta.

Szpital powinien być ostatecznością

Eksperci się zgodzili, że szybki i łatwy dostęp do opieki lekarskiej może zapobiec zarówno wielu chorobom, jak i ich groźnym powikłaniom. – Wszędzie na Zachodzie osią systemu ochrony zdrowia jest właśnie POZ, który zabezpiecza większość potrzeb zdrowotnych obywateli. Ambulatoryjna opieka specjalistyczna (AOS) stanowi jej istotne wsparcie, a szpital jest ostatecznością. W Polsce ta relacja jest dziś zaburzona – zbyt dużo problemów diagnostycznych i terapeutycznych rozwiązujemy w szpitalach, a za mało w segmencie podstawowym – mówił gen. Gielerak. Zapewnił, że Polski system ma szansę zbliżyć się do modelu funkcjonującego na Zachodzie, ale dopiero za 10–15 lat. – Potrzebna jest bowiem zmiana mentalnościowa, nie tylko wśród obywateli, ale personelu medycznego, który dziś ma tendencję do odsyłania pacjentów do specjalisty – mówi generał. Jego zdaniem przyczyna takiego stanu może tkwić także w braku odpowiedniego sprzętu diagnostycznego. – Dlatego, myśląc o reorganizacji systemu, powinno się postawić na doposażenie przychodni POZ w niezbędny sprzęt. Takie zmiany w systemie muszą nastąpić już teraz, ponieważ wchodzimy w drugą perspektywę unijną, która przewiduje niemałe środki na doposażenie ośrodków leczniczych. Jeśli tego nie dokonamy, to obawiam się, że pogorszymy możliwości takiej reformy w przyszłości. Okaże się bowiem, że lekarze nadal będą kierować chorych na droższe badania diagnostyczne w szpitalu, bo to on będzie dysponował nowoczesnym sprzętem. Ja ze swojej perspektywy dyrektora dużego szpitala klinicznego mogę dziś powiedzieć, że znacznie prościej jest dziś kupić aparat do rezonansu czy tomografii komputerowej, niż znaleźć specjalistów, którzy nie tylko umieją się nimi posługiwać, ale gwarantują, że pacjenci będą leczeni i diagnozowani bezpiecznie i skutecznie – podsumował gen. Gielerak.

O kolejnych wyzwaniach dla systemu ochrony zdrowia i koniecznych zmianach będziemy rozmawiać z ekspertami podczas kolejnej debaty z cyklu „Przyszłość ochrony zdrowia w Polsce".

Opinia dla „rzeczpospolitej"

Krzysztof Kopeć, prezes Polskiego Związku Pracodawców Przemysłu Farmaceutycznego

Nikt nie ma wątpliwości, że im zdrowsze społeczeństwo, tym dynamiczniej rozwijająca się gospodarka. Inwestycje w zdrowie przekładają się na zamożność Polski. Dotyczy to też inwestycji w poprawę dostępu do leków, więc należy zadbać o wzrost nakładów na ich refundację. Dziś są one najniższe w UE. Tymczasem inwestycja w farmakoterapię trzy razy efektywniej poprawia wskaźniki zdrowotne niż w pozostałe elementy systemu.

Trzeba pamiętać, że wydawanie publicznych pieniędzy na refundację ma konsekwencje gospodarcze. Priorytetem ministra zdrowia musi być zapewnienie chorym dostępu do bezpiecznych i skutecznych leków. Jeśli ma wybór i może kupić je od krajowego producenta lub zagranicznego, to interes gospodarczy kraju podpowiada, że powinien od tego, który produkuje w Polsce. Im prężniejszy bowiem krajowy sektor farmaceutyczny, tym lepiej rozwinięte państwo i jego PKB. I choć rozwój tej branży to w Europie jeden z motorów nowoczesnej, innowacyjnej gospodarki, to dzisiaj Polska nie wykorzystuje tego potencjału. Obecnie sektor ten przyczynia się do wytworzenia 1,3 proc. PKB. Wsparcie krajowych producentów leków poprzez wprowadzenie np. Rozwojowego Trybu Refundacyjnego pozwoliłoby zwiększyć ten udział, dzięki wzrostowi odprowadzanych podatków, liczby zatrudnionych, poprawie bilansu handlu zagranicznego, zwiększeniu inwestycji. RTR powinien typować firmy będące partnerami polskiej gospodarki, które dzięki temu mogłyby liczyć na przedłużenie decyzji refundacyjnych na dotychczasowych warunkach i zwolnienie z paybacku (bo przecież już zapewniają bezpieczeństwo lekowe kraju). Dzięki temu prostemu rozwiązaniu pieniądze przeznaczane na refundację leków pracowałyby dodatkowo na rozwój naszej gospodarki i wzmacniały suwerenność lekową Polski i Europy.

Zdrowe społeczeństwo generuje większy wzrost gospodarczy. Jeśli zadbamy o zapobieganie chorobom i powikłaniom, będziemy w stanie lepiej się rozwijać jako państwo – zgodzili się uczestnicy debaty „Ochrona zdrowia jako wyzwanie rozwojowe dla Polski", która zainaugurowała cykl „Przyszłość ochrony zdrowia w Polsce". Eksperci doszli do wniosku, że inwestycja w zdrowie obywateli zwróci się wielokrotnie w postaci wyższego PKB.

Szczepienie przed rentą

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację