Zaplanowane na 10 maja wybory prezydenckie nie mogły się odbyć w zwykłym trybie z uwagi na trwającą pandemię koronawirusa. Tak zwana ustawa kopertowa, która miała umożliwić wybory korespondencyjne, weszła w życie 9 maja – zbyt późno, żeby na jej podstawie wybory mogły zostać zorganizowane w planowanym terminie. Mimo tego już 16 kwietnia, kiedy ustawa była jeszcze procedowana w Senacie, poczta zażądała od samorządów przekazania danych ze spisów wyborców. Gdy te gremialnie odmówiły, okazało się, że poczta dysponuje już danymi z rejestru PESEL, które udostępniło jej Ministerstwo Cyfryzacji.

Do sądu okręgowego w Warszawie trafił w piątek pozew w tej sprawie. Złożył go Wojciech Klicki, prawnik i wieloletni członek zespołu Fundacji Panoptykon. Jego zdaniem poczta pozyskała dane nielegalnie, bo bez podstawy prawnej.

- Jeśli sąd stwierdzi, że poczta złamała prawo, nakaże jej usunąć dane lub zweryfikuje, czy – zgodnie z pojawiającymi się w przestrzeni publicznej zapewnieniami – rzeczywiście usunęła dane milionów obywateli ze swoich baz, a także nakaże spółce przeprosiny i zasądzi symboliczne odszkodowanie - czytamy na stronie Fundacji Panoptykon. - Jeśli sąd przyzna nam rację, będzie to jasny sygnał dla polityków, że muszą traktować poważnie prawa obywateli. Otworzy się też furtka do podważenia innych działań rządu, które naraziły prywatność obywateli pod pretekstem walki z pandemią koronawirusa (np. nakazanie operatorom telekomunikacyjnym udostępnienia rządowi lokalizacji osób poddanych kwarantannie) - dodano.