Zamknięcie galerii handlowych w listopadzie doprowadziło do wyraźnego spadku sprzedaży detalicznej. W porównaniu z wiosną, gdy poprzednio obowiązywały takie restrykcje antyepidemiczne, sektor handlowy pozostaje jednak w dobrej kondycji. To m.in. zasługa rozkwitu e-handlu. Narodowa kwarantanna na przełomie grudnia i stycznia też prawdopodobnie nie doprowadzi do załamania konsumpcji. To, wraz z zaskakująco mocnym eksportem, daje nadzieję, że ponowne tąpnięcie PKB będzie dużo słabsze niż w II kwartale.
Boom w e-handlu
Jak podał w poniedziałek GUS, sprzedaż detaliczna w ujęciu realnym (tzn. w cenach stałych) zmalała w listopadzie o 5,3 proc. rok do roku, po zniżce o 2,3 proc. w październiku. Ankietowani przez nas ekonomiści przeciętnie szacowali, że spadek sprzedaży przyspieszył do 7,4 proc. rok do roku. Nawet to byłby jednak dobry wynik na tle doświadczeń z wiosny, gdy rząd po raz pierwszy wprowadził antyepidemiczne ograniczenia aktywności ekonomicznej. W kwietniu sprzedaż runęła o ponad 20 proc. rok do roku.
– Listopadowy wynik jest bardzo dobry, biorąc pod uwagę zamknięcie galerii handlowych – skomentował Marcin Mazurek, główny ekonomista mBanku, odnosząc się do tego, że po oczyszczeniu danych z wpływu czynników sezonowych sprzedaż w listopadzie była o zaledwie 0,6 proc. niższa (w cenach stałych) niż w październiku.
Konsumenci na restrykcje zareagowali zwiększeniem wydatków w e-sklepach. W ciągu miesiąca skoczyły one (w cenach bieżących) o niemal 48 proc., a ich udział w całkowitej sprzedaży detalicznej zwiększył się do 11,4 proc. z 7,3 proc. w październiku. Tak wysoki był wcześniej tylko w kwietniu, ale przy mniejszych obrotach.