Mężczyźni żyją przeciętnie 73,6 roku, natomiast kobiety 81,6 roku – tak wynika z danych, które opublikował GUS. Oznacza to, że zatrzymał się trwający od lat trend wydłużania życia nad Wisłą. Jednak w porównaniu z 1990 r. żyjemy dłużej odpowiednio o 7,4 i 6,4 roku.
Co to oznacza w kontekście podjętej już przez rząd, ale odłożonej do realizacji do końca 2017 r. decyzji dotyczącej obniżenia wieku emerytalnego do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?
– To, że dzisiejsze 60-latki będą pozostawały na emeryturze przeciętnie 24,5 roku, a dzisiejsi 60-latkowie – prawie 14,5 roku. Z jednej strony zatem co roku dalsze trwanie życia wydłuża się przeciętnie o ok. dwa miesiące, a z drugiej strony rząd chce, abyśmy krócej pracowali – mówi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główny ekonomista Konfederacji Lewiatan.
Zdaniem ekspertki planowane przez rząd obniżenie wieku emerytalnego będzie skutkowało wieloma konsekwencjami – dla przyszłych emerytów, dla osób wchodzących na rynek pracy, a także dla budżetu państwa, o rynku pracy nie wspominając.
– Dla przyszłych emerytów obniżenie wieku emerytalnego będzie skutkowało dalszym zmniejszaniem wysokości świadczeń, dla mężczyzn, ale przede wszystkim dla kobiet. Z jednej strony bowiem skróci się ich okres składkowy, a z drugiej wydłuży czas życia – tak ze względu na obniżenie wieku emerytalnego, jak i ze względu na wydłużanie się co roku przeciętnego dalszego trwania życia – mówi Starczewska-Krzysztoszek.