Szwajcaria stała się ofiarą swoje sukcesu gospodarczego. Waluta Helwetów ma opinię tzw. bezpiecznej przystani na czas zawieruchy na rynkach finansowych. Gdy na świecie robi się niespokojnie inwestorzy z całego świata skupują franki pobijając kurs. To fatalna sytuacja dla szwajcarskich eksporterów, bo tracą oni konkurencyjność na globalnych rynkach. I, przy okazji, dla Polaków, którzy zaciągnęli kredyt na mieszkanie w tej walucie.
Według OECD frank jest obecnie przewartościowany pod względem parytetu siły nabywczej o jedną piątą. Ale byłby jeszcze droższy gdyby Szwajcarski Bank Narodowy (SNB) regularnie nie interweniował na rynku.
SNB sprzedawał olbrzymie ilości waluty – najpierw w czerwcu tuż po referendum w sprawie Brexitu, potem w listopadzie gdy w wyborach prezydenckich w USA zwyciężył Donald Trump. Ze statystyk przywołanych przez Deutsche Bank wynika, że Szwajcaria na zbijanie kursu franka wydaje rocznie aż 9 proc. PKB!
Tymczasem tuż po objęciu urzędu nowy prezydent USA postanowił zająć krajami manipulującymi walutami, aby wyrównać szanse dla gospodarki USA.
Na celowniku jego administracji znalazły się Chiny, Japonia i Niemcy .