– Zwycięstwo jest w zasięgu ręki, jesteśmy blisko was i wy jesteście blisko nas – ogłosił we wtorkowym przemówieniu radiowym do mieszkańców Mosulu premier Iraku Hajder al-Abadi. Po raz pierwszy zwrócił się do mieszkańców wielkiego miasta na północy kraju, znajdującego się od ponad dwu lat we władaniu dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego (PI).
Wezwał ich również do współpracy z armią iracką, gdy ta wedrze się do miasta. W ostatnich miesiącach odbiła już wiele miast, w tym Faludżę i Ramadi. Do ataku na Mosul wszystko jest już gotowe. Jak twierdzi cytowany przez „Financial Times" Michael Fallon, szef brytyjskiego resortu obrony, odpowiednie porozumienia militarne pomiędzy wieloma ugrupowaniami przygotowanymi do ofensywy zostały już zawarte w ostatniej dekadzie września.
Jego zdaniem działania powinny się rozpocząć w najbliższych tygodniach. Prezydent Recep Erdogan, który niedawno oferował pomoc tureckiej armii w zdobyciu syryjskiej Rakki, stolicy samozwańczego kalifatu PI, ogłosił, że atak na Mosul rozpocznie się 19 października. Wielu obserwatorów jest zdania, że nastąpi to przed 8 listopada, dniem wyborów prezydenckich w USA. Sukces, nawet początkowy, w wyzwoleniu Mosulu mógłby dać sporo głosów Hillary Clinton, wspieranej w kampanii wyborczej przez prezydenta Obamę.
Jak wynika z licznych ocen wojskowych, zdobycie Mosulu nie powinno być wielkim problemem. Miasta broni ok. 2–3 tys. dżihadystów. Ich drogi zaopatrzenia z Syrii są pod całkowitą kontrolą lotnictwa USA i ich sojuszników.
– Jest to szczegółowo przygotowywana ofensywa i nie ma powodów sądzić, aby miała się nie udać. Prezydent Obama pragnie zakończyć swą kadencję mocnym akcentem i zdobycie Mosulu doskonale się do tego nadaje – mówi „Rz" gen. Roman Polko. Do Iraku wysłanych zostało kilka tygodni temu 560 doradców wojskowych. Znajdują się w zdobytej przez armię iracką na początku lipca bazie lotniczej w mieście Kajara. Jest położona 60 km na południe od Mosulu i stamtąd ma ruszyć natarcie.