Czy po Covid-19 można ogłuchnąć?

Jeśli po infekcji koronawirusem pojawia się niedosłuch albo szumy uszne, trzeba koniecznie zgłosić się do laryngologa – mówi prof. Piotr H. Skarżyński, otorynolaryngolog, otorynolaryngolog dziecięcy, audiolog i foniatra z Centrum Słuchu i Mowy Medincus.

Publikacja: 05.12.2020 14:03

Czy po Covid-19 można ogłuchnąć?

Foto: Adobe stock

Czy koronawirus może powodować głuchotę?

Prof. H. Skarżyński, otorynolaryngolog, otorynolaryngolog dziecięcy, audiolog i foniatra z Centrum Słuchu i Mowy Medincus: W pierwszym okresie pandemii, do sierpnia, na problemy ze słuchem po infekcji koronawirusem skarżyło się niewiele osób. Często chodziło o przejściowe zmiany związane ze stanem poinfekcyjnym, bardzo podobnym do przewlekłego zapalenia zatok. Koronawirus powoduje obrzęk, zmiany górnych dróg oddechowych i może pojawić się przejściowy problem z niedosłuchem oraz płyn w uszach, szczególnie u osób, które w przeszłości miały przewlekłe zapalenie zatok i trąbkami słuchowymi. Zupełnie nowym zjawiskiem są pacjenci, którzy nie mieli wcześniej problemu ze słuchem, a po infekcji Covid-19 doświadczają np. nagłej głuchoty, wysiękowego zapalenia ucha, szumów usznych oraz niedosłuchu fluktuacyjnego.

Czy takie przypadki były opisywane w doniesieniach naukowych?

Jeśli chodzi o literaturę, dysponujemy doniesieniami z Chin i Iranu oraz z USA, że długoterminowo Covid-19 może powodować niedosłuch postępujący. Bardzo ciekawe wnioski płyną z badania prowadzonego na Uniwersytecie Johnsa Hopkinsa w Baltimore. Przeanalizowano skład kości skroniowych trzech osób, które przed śmiercią z powodu Covid-19, w okresie intensywnej replikacji wirusa, zgłaszały problemy ze słuchem. W trzech z sześciu kości znaleziono fragmenty wirusa w błonie w uchu środkowym.

Czy mamy bać się Covid-19 również ze względu na ryzyko utraty słuchu?

Osoby, które po infekcji koronawirusem miały niedosłuch, a w kwietniu i w maju zastosowano u nich leki antymalaryczne albo które nie wiedzą, jaką mieszankę leków u nich zastosowano, powinny wykonywać badania kontrolne słuchu od trzech do sześciu miesięcy po zakończeniu infekcji. Chodzi o to, by sprawdzić, czy niedosłuch nie wynika z powikłań związanych z leczeniem. Jeśli chodzi o bojaźń – będziemy to dokładnie analizować. Wiele danych na temat powikłań po Covid-19 należy rozpatrywać w kategorii sensacji. Jedna z prac  z Chin pokazała, że wszyscy pacjenci, którzy przeszli koronawirusa, mieli zawroty głowy. Według mojej opinii tak do końca nie jest, natomiast należy się zastanowić, czy są jakieś cechy wspólne wszystkich pogorszeń słuchu.

Zaobserwował Pan jakieś cechy wspólne powikłań po Covid związanych z pogorszeniem słuchu?

Coraz częściej pacjenci zgłaszają szumy uszne, czyli uczucie brzęczenia, dźwięczenie czy inny dźwięk, który naturalnie nie występował, i utrzymuje się na dłużej niż pięć minut. Szumy dzielimy na obiektywne i subiektywne. Te pierwsze, które mogą usłyszeć specjaliści, jest bardzo niewiele i są to szumy niezwykle rzadkie. Natomiast szumy odczuwane przez pacjenta najczęściej wynikają z pogorszenia się słuchu, szczególnie na wyższych częstotliwościach. Jeśli słyszymy gorzej, ucho łatwiej wychwytuje dźwięki z wnętrza organizmu, takie jak bicie serca, naczynia krwionośne, ruchy żuchwy, ruchy szyi. Mogą je odczuwać osoby, które miały zaburzony przepływ przez tętnice szyjne, podwyższony cholesterol i zwyrodnienia kręgosłupa. Zdarza się, że takie dziwne wrażenia dźwiękowe pojawiają się u osób, które przeszły koronawirusa. Staramy się wykonać charakterystykę tego szumu, sprawdzić czy występuje na wysokich, czy na niskich częstotliwościach, i z czymś go powiązać. Spodziewamy się, że u części osób szumy mogą być powikłaniem po koronawirusie.

Reklamy na szumy uszne zalecają suplementy diety. Warto w nie inwestować?

Ważne jest poszukiwanie genezy szumu usznego, sprawdzenie, czy wynika on np. z nadciśnienia tętniczego albo ze zmian miażdżycowych. Wtedy musimy podjąć leczenie farmakologiczne, choć nie z powodu szumu. Jeśli mamy zwyrodnienie kręgosłupa, warto udać się nie tylko do neurochirurga, ale do fizjoterapeuty, by spowodować, że przeciążenia stawów będą mniejsze. Wiele osób próbuje działać na skróty. Myśli: coś działa na szumy, to spróbujemy. Tak nie ma. Farmakologia w szumach usznych jest skuteczna tylko w 5 proc. i bardzo trudno jest określić, czy lek zadziała, czy nie. Często pacjenci zgłaszają się na konsultację zawiedzeni, że zastosowali jakiś specyfik, a on nie przyniósł skutku. Czasami wyjaśnienie jest proste - przewód słuchowy zewnętrzny jest zatkany woskowiną i należy go po prostu oczyścić, czego nie da się uczynić przy użyciu olejków, tylko u laryngologa. Bardzo często szum uszny pojawia się po infekcjach i nie możemy sobie pozwolić na jego lekceważenie. Trzeba stwierdzić, czy niedosłuch może postępować, czy w uchu nie dzieje się coś co przyniesie pogorszenia słuchu w przyszłości.

Nie mamy jeszcze skutecznego leku na Covid-19, a skuteczność tych stosowanych dotychczas jest coraz częściej podawana w wątpliwość, jak na przykład remdisivir.

Wcześniejsze analizy pokazywały, ze mogą się pojawiać rożnego rodzaju efekty uboczne, często nie do końca określone i bardzo enigmatyczne. Spodziewałem się, że podczas epidemii koronawirusa znajdzie się jakiś lek, którym początkowo wszyscy będą zachwyceni, a który po jakimś czasie okaże nie do końca właściwy. Myślę, że ta dyskusja dotyczy także szczepionek, które według firm farmaceutycznych mają bardzo wysoką skuteczność, a za jakiś czas może okazać się, że producent musi je zmodyfikować. To naturalny proces optymalizacji leczenia. Znamy zdanie WHO na temat tego leku, ale jeśli nie mamy innych leków, które w jakiś sposób udowodniły swoją skuteczność, jest on zalecany. Według praktyków, osób, które leczą koronawirusa na oddziałach, ma on wskazania w określonym momencie choroby. Na chwilę obecną, według mojej wiedzy, przewaga jego efektów leczniczych jest większa niż potencjalnych powikłań.

Czy koronawirus może powodować głuchotę?

Prof. H. Skarżyński, otorynolaryngolog, otorynolaryngolog dziecięcy, audiolog i foniatra z Centrum Słuchu i Mowy Medincus: W pierwszym okresie pandemii, do sierpnia, na problemy ze słuchem po infekcji koronawirusem skarżyło się niewiele osób. Często chodziło o przejściowe zmiany związane ze stanem poinfekcyjnym, bardzo podobnym do przewlekłego zapalenia zatok. Koronawirus powoduje obrzęk, zmiany górnych dróg oddechowych i może pojawić się przejściowy problem z niedosłuchem oraz płyn w uszach, szczególnie u osób, które w przeszłości miały przewlekłe zapalenie zatok i trąbkami słuchowymi. Zupełnie nowym zjawiskiem są pacjenci, którzy nie mieli wcześniej problemu ze słuchem, a po infekcji Covid-19 doświadczają np. nagłej głuchoty, wysiękowego zapalenia ucha, szumów usznych oraz niedosłuchu fluktuacyjnego.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po” także od położnej. Izabela Leszczyna zapowiada zmiany
Diagnostyka i terapie
Zaświeć się na niebiesko – jest Światowy Dzień Świadomości Autyzmu
Diagnostyka i terapie
Naukowcy: Metformina odchudza, bo organizm myśli, że ćwiczy
Diagnostyka i terapie
Tabletka „dzień po”: co po wecie prezydenta może zrobić ministra Leszczyna?
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
zdrowie
Rośnie liczba niezaszczepionych dzieci. Pokazujemy, gdzie odmawia się szczepień