22,2 proc. PKB, czyli ok. 430 mld zł, może w Polsce sięgnąć w 2017 r. wartość działalności gospodarczej poza oficjalnym obiegiem i kontrolą państwa, czyli w szeroko rozumianej szarej strefie – wynika z szacunków prof. Friedricha Schneidera z Uniwersytetu Johannesa Keplera w Linzu, do których dotarła „Rzeczpospolita”. Taki poziom wciąż stawia nas w pierwszej, niechlubnej pod tym względem, dziesiątce krajów europejskich. Ale pocieszające jest, że od kilku lat szara strefa sukcesywnie spada w relacji do PKB. Rok 2017 może okazać się pod tym względem rekordowy. Jej udział w PKB skurczy się o 0,8 pkt proc., podczas gdy w poprzednich latach było to 0,2–04 pkt proc.- przewiduje prof. Schneider, który w najbliższy wtorek 30 b.m. wygłosi w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie wykład na temat sposobów mierzenia szarej strefy oraz środków prowadzących do jej zmniejszania.
Pomaga poprawa na rynku pracy
Skąd takie przyspieszenie spadku? Jak ocenia prof. Schneider, przyczynia się do tego głównie ożywienie w gospodarce. To także – choć w mniejszym stopniu – efekt działań rządu zmierzających do uszczelnienia systemu podatkowego.
Najważniejsza wydaje się kondycja rynku pracy, bo nielegalne czy półoficjalne zatrudnienie stanowi dużą część szarej strefy w Polsce. Z badań prof. Schneidera za 2015 r. wynika, że Polacy przepracowali w sumie prawie 12 mld godzin, które nie zostały oficjalnie zarejestrowane. Jeśli założymy, że wynagrodzenie każdej takiej godziny wyniosło ok. 8,24 euro, daje to ogromną kwotę 98,5 mld euro w skali roku. Jednak polski rynek pracy w coraz większym stopniu staje się rynkiem pracownika, a to oznacza, że pracujący nie godzą się już tak chętnie na płacenie pod stołem.
Mniej nielegalnych paliw i papierosów
Z kolei działania uszczelniające mają spory wpływ na ograniczenie szarej strefy na rynku paliw czy wyrobów tytoniowych. – Obserwujemy efekty wprowadzanych regulacji mających ograniczyć aktywność oszustów, którzy wprowadzają na rynek towary bez podatku i prowadzą przez to nieuczciwą konkurencję cenową – mówi Krzysztof Romaniuk, dyrektor ds. analiz rynku paliw w Polskiej Organizacji Przemysłu i Handlu Naftowego (POPiHN). – W całym zeszłym roku legalna konsumpcja trzech głównych paliw wzrosła aż o ok. 12 proc., a w I kw. tego roku ta poprawa jest kontynuowana – podkreśla Romaniuk.