Razem mamy tyle, by wspólnie wybudować dom

W Polsce pojęcie kooperatywa kojarzy się głównie ze sklepami spożywczymi. A szkoda. W Szwajcarii, Danii, Austrii czy Niemczech to od dawna znana forma rozwiązywania problemów mieszkaniowych.

Aktualizacja: 22.11.2018 19:39 Publikacja: 22.11.2018 18:52

Razem mamy tyle, by wspólnie wybudować dom

Foto: Fotorzepa/ Sławomir Mielnik

Grupa osób skrzykuje się i wspólnie buduje dom. Swój dom. Nie jest to proste. O wiele łatwiej jest zaciągnąć kredyt w banku i na własną rękę znaleźć mieszkanie u dewelopera.

W wypadku kooperatyw tak się nie da. Wspólnie się planuje, podejmuje decyzje, buduje. Ma to swoje zalety, ale i wady. Jest taniej, nie trzeba płacić marży deweloperowi. I co jest równie ważne, działa się razem. Taka budowa to przecież niezła próba charakterów. Gorzej jednak, gdy się jej nie przejdzie. Nie trzeba jednak zaraz myśleć o najgorszym.

Czy w Polsce kooperatywy mieszkaniowe mają szansę na rozwój? Dużo zależy od tego, czy będą miały zielone światło ze strony rządu i gmin. Bez niego, tak jak dziś, pozostaną jedynie ciekawostką. Porywaniem się z motyką na słońce. Samo przejście formalności budowlanych wymaga bowiem dziś żelaznych nerwów. A to przecież dopiero początek.

Natomiast w tych państwach europejskich, w których kooperatywy dobrze działają, tego rodzaju wsparcie istnieje.

Czego potrzeba? Przepisów, które uproszczą biurokrację budowlaną, zdefiniują pojęcie kooperatywy mieszkaniowej, pozwolą zaciągnąć nisko oprocentowane kredyty oraz wprowadzą ulgi w podatkach. Natomiast gminy, którym zależy na kooperatywach, powinny tanio przekazywać im grunt pod budowę. Wtedy jest szansa, że się uda. Pojawią się grupy zapaleńców, którym będzie się opłacało wybudować w ten sposób własny dom lub pod wynajem. W ślad za nimi pójdą zaś kolejni.

Takim dobrym polskim przykładem są spółdzielnie socjalne. Dzięki różnym zachętom w przepisach stały się one dla wielu grup osób popularną formą wychodzenia z bezrobocia.

W wypadku kooperatyw może być podobnie. Niemalże jak w słynnym dialogu w „Ziemi Obiecanej" Władysława Reymonta: „ja nie mam nic, ty nie masz nic, on nie ma nic. To razem właśnie mamy tyle, żeby założyć wielką fabrykę". ©?

Grupa osób skrzykuje się i wspólnie buduje dom. Swój dom. Nie jest to proste. O wiele łatwiej jest zaciągnąć kredyt w banku i na własną rękę znaleźć mieszkanie u dewelopera.

W wypadku kooperatyw tak się nie da. Wspólnie się planuje, podejmuje decyzje, buduje. Ma to swoje zalety, ale i wady. Jest taniej, nie trzeba płacić marży deweloperowi. I co jest równie ważne, działa się razem. Taka budowa to przecież niezła próba charakterów. Gorzej jednak, gdy się jej nie przejdzie. Nie trzeba jednak zaraz myśleć o najgorszym.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu