Theresa May w liście do Donalda Tuska z 20 marca zwróciła się z prośbą o odroczenie brexitu do 30 czerwca. Wcześniej Izba Gmin dwukrotnie odrzuciła wynegocjowaną przez nią umowę brexitową, a jednocześnie w głosowaniu z 13 marca odrzuciła możliwość wyjścia z UE bez umowy.

Na przesunięcie daty brexitu, do którego powinno dojść według pierwotnego harmonogramu 29 marca, muszą wyrazić zgodę wszystkie kraje UE. Oznacza to, że sprzeciw Francji mógłby to uniemożliwić.

Emmanuel Macron już wcześniej sygnalizował, że UE powinna zgodzić się na przedłużenie brexitu tylko w sytuacji, gdy Theresa May przedstawi dokładny plan tego, czemu takie rozwiązanie miałoby służyć.

May liczy, że do 30 czerwca uda się jej przeprowadzić trzecie głosowanie ws. wynegocjowanej przez siebie umowy brexitowej, która tym razem zostanie przyjęta. Jej plan pokrzyżował jednak spiker Izby Gmin, John Bercow, który powołując się na precedens z 1604 roku odmówił poddania umowy pod głosowanie w czasie obecnej sesji parlamentu, jeśli nie zostaną do niej wprowadzone istotne zmiany. UE wyklucza jednak możliwość zmian w umowie brexitowej.