Mateusz Morawiecki jeszcze wierzy w May

Szef rządu chce uratować brytyjską premier. Ale nie za wszelką cenę. Fundamentalnych interesów Unii nie poświęci.

Aktualizacja: 21.12.2018 07:51 Publikacja: 20.12.2018 17:20

Porozumienie rozwodowe wynegocjowane przez Theresę May jest najlepsze z możliwych – przekonywał prem

Porozumienie rozwodowe wynegocjowane przez Theresę May jest najlepsze z możliwych – przekonywał premier Mateusz Morawiecki podczas konsultacji męidzyrządowych w Londynie

Foto: afp

Z Lancaster House wystarczy przejść kilkaset metrów przez park Świętego Jakuba, aby dotrzeć do budynków brytyjskiego parlamentu, gdzie za trzy tygodnie niemal na pewno zostanie odrzucone przytłaczającą większością porozumienie rozwodowe z Unią uruchamiając „twardy brexit”. Dlatego nieco surrealistycznie brzmiały tu zapewnienia polskiego premiera po zakończeniu międzyrządowych konsultacji z Brytyjczykami, że Theresa May „wynegocjowała najlepsze z możliwych warunków”, które „otwierają drogę do szybkiego ustalenia nowych zasad współpracy” między Unią i królestwem.

Dla Polski stawka w tej grze jest jednak ogromna, nie tylko z uwagi na niemal milion Polaków wciąż żyjących na Wyspach, ale także niezwykle bliskie związki gospodarcze (z 20 mld funtów rocznych obrotów Wielka Brytania jest naszym trzecim partnerem handlowym), wojskowe i strategiczne łączą nas ze Zjednoczonym Królestwem. Tymczasem poza porozumieniem wynegocjowanym przez May nie bardzo widać, jak inaczej można by zapobiec twardemu brexitowi: na ponowne referendum lub przedterminowe wybory, nawet gdyby znalazła się w Westminsterze większość za takimi rozwiązaniami, nie ma już czasu przed ustalonym terminem opuszczenia Unii 29 marca 2019 r.

– Wyjście kraju z Unii bez porozumienia jest całkiem realne. Nie wierzę w powtórne referendum, to myślenie życzeniowe. Brexit to jest rozwód, a każdy rozwód zawsze kończy się źle, jest pełen negatywnych emocji – mówił we wtorek „Rzeczpospolitej” szef fińskiej dyplomacji Timo Soini.

Skąd wziąć pielęgniarki

W opublikowanym w dniu przyjazdu do Londynu wywiadzie dla „Daily Telegraph” Morawiecki wykluczył jednak dwa ustępstwa, które naprawdę mogłyby uratować pozycję May: zgodę na dostęp dla Brytyjczyków do jednolitego rynku bez utrzymania swobody przemieszczania się osób między Unią a Wyspami oraz gwarancję, że kontrole na granicy Irlandii z Ulsterem nie zostaną przywrócone, nawet jeśli brytyjska prowincja nie będzie stosowała reguł wspólnego rynku (tzw. backstop).

– Bardzo trudno sobie wyobrazić zmianę opinii na ten temat z perspektywy UE – mówił Morawiecki o spójności jednolitego rynku.

Na razie Brytyjczycy idą jednak dokładnie w odwrotnym od oczekiwań Unii kierunku. W przeddzień przyjazdu polskiej delegacji nad Tamizę szef MSW Sajid Javid przedstawił długo odwlekaną reformę zasad migracji. Miałaby obowiązywać po wygaśnięciu okresu przejściowego w 2021 r. Jednak jeśli Wielka Brytania wyjdzie z Unii bez żadnej umowy, nowe regulacje mogą wejść w życie już w przyszłym roku. Zakładają, że obywatele UE zostaną zrównani w prawach z imigrantami spoza zjednoczonej Europy. Z otwartymi rękami mają być witane tylko osoby z wysokimi kwalifikacjami, które, to na razie szacunek, zarabiają powyżej 30 tys. funtów rocznie. Pozostałe mogłyby tylko liczyć na roczną (płatną) wizę uprawniającą do pracy, ale bez dostępu do świadczeń socjalnych i prawa do ściągnięcia rodziny. Po tym okresie imigrant musiałby wrócić przynajmniej na rok do swojego kraju: układ, który w żaden sposób nie jest opłacalny dla Polaków.

Przerażenie biznesu

Ale to już nie jest problem Polski, bo wielka fala imigracji na Wyspy opadła kilkanaście lat temu: jak podają brytyjskie władze, tylko w ostatnim półroczu do kraju wróciło o 36 tys. rodaków więcej, niż wyjechało na Wyspy. May po spotkaniu z Morawieckim raz jeszcze zapewniła też, że prawa tych Polaków, którzy już mieszkają w Zjednoczonym Królestwie, nie zmienią się niezależnie od tego, jaką drogą pójdzie brexit.

Nowa strategia migracji ma pokazać, że May przynajmniej w jednym dotrzymała słowa w sprawie brexitu: przywróceniu kontroli nad granicami. Na razie imigracja netto na Wyspy wciąż wynosi 274 tys, rocznie, choć już w 3 dzieje się za sprawą imigrantów spoza Unii. Ale zmiana regulacji migracyjnych zapowiada kolejną katastrofę w takich sektorach gospodarki, jak służba zdrowia, budownictwo czy hotelarstwo, które od zawsze opierały się na taniej, zagranicznej sile roboczej.

„Biznes z przerażeniem odnosi się do perspektywy twardego brexitu” – ostrzegają w tym tygodniu szefowie pięciu najważniejszych brytyjskich organizacji gospodarczych. Brytyjczycy nagle zaczynają sobie uświadamiać, że już za trzy miesiące przed Dover mogą utworzyć się długie na kilkadziesiąt kilometrów kolejki ciężarówek czekających na odprawę celną, transakcje bankowe z kontynentem mogą zostać wstrzymane, podobnie jak loty do Paryża czy Rzymu.

– Ryzyko chaotycznego wyjścia jest realne. To będzie absolutna katastrofa – ostrzega szef KE Jean-Claude Juncker.

Z Lancaster House wystarczy przejść kilkaset metrów przez park Świętego Jakuba, aby dotrzeć do budynków brytyjskiego parlamentu, gdzie za trzy tygodnie niemal na pewno zostanie odrzucone przytłaczającą większością porozumienie rozwodowe z Unią uruchamiając „twardy brexit”. Dlatego nieco surrealistycznie brzmiały tu zapewnienia polskiego premiera po zakończeniu międzyrządowych konsultacji z Brytyjczykami, że Theresa May „wynegocjowała najlepsze z możliwych warunków”, które „otwierają drogę do szybkiego ustalenia nowych zasad współpracy” między Unią i królestwem.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788