Ja przynajmniej kieruję się słynną sentencją wicepremiera Waldemara Pawlaka sprzed kilku lat: „nie bardzo wierzę w emerytury z ZUS". Trzeba przyjąć do wiadomości wariant bazowy, że państwo nie zapewni nam godziwej emerytury. Trzeba więc teraz dodatkowo odkładać na jesień życia. W scenariuszu optymistycznym może nas za kilka dekad spotkać tzw. pozytywne rozczarowanie, jeśli się okaże, że wypłaty z ZUS jednak nie są głodowe.

W „Rzeczpospolitej" i „Parkiecie" staramy się dostarczać informacji o sposobach lokowania pieniędzy i stopniu ryzyka, jakie się z tym wiąże. Odkładanie na emeryturę w naturalny sposób musi być długoterminowe, stosunkowo bezpieczne i z adekwatnym do stopnia ryzyka niższym zwrotem.

Ciekawe, czy takim instrumentem okażą się spółki rynku wynajmu nieruchomości, czyli REIT. Zagraniczni emeryci od lat zarabiają na budowanych w Polsce biurowcach, centrach handlowych i logistycznych, rzadziej apartamentach i mieszkaniach. Zarządzające ich oszczędnościami spółki przekuwają wpływy z czynszów i sprzedaży obiektów na strumień regularnych dywidend. Nad Wisłą nieśmiało powstają odpowiedniki takich funduszy – niedawno mieliśmy debiut Griffin Premium RE na warszawskiej giełdzie. Chętnych do długoterminowego mnożenia oszczędności Polaków jest więcej, ale branża czeka na przyjęcie ustawy regulującej ten biznes. Miała obowiązywać od tego roku, teraz mówi się o początku 2018 r. Pozostaje mieć nadzieję, że długi okres powstawania przepisów pozytywnie przełoży się na ich jakość – by REIT dały możliwość bezpiecznego budowania kapitału na jesień życia, a nie pozostały wyłącznie slajdem w planie Morawieckiego.