Historia Szczecińskiej Fabryki Wódek Starka pokazuje, że w Polsce można przejąć wartą 75 mln zł firmę, nie przekazując nawet 2 mln zł za pierwszą ratę po podpisaniu umowy sprzedaży. Trzy lata po zawarciu umowy właściciele Starki ani nie dostali pieniędzy, ani nie odzyskali kontroli nad firmą. Wytwórnią, niegdyś luksusowych wódek, opiekuje się zarządca sądowy.
W lipcu 2016 r. Yasmia Limited sprzedała swoją spółkę, Szczecińską Fabrykę Wódek Starka, spółce Impression Invest (dziś Polmosy) – z odroczonym terminem płatności. W transakcji po stronie Yasmi uczestniczyła spółka Starnberg Investment Group, inwestor finansujący wcześniej zakup wytwórni przez właścicielkę spółki Yasmi. Według umowy sprzedaży, do której dotarła „Rzeczpospolita", w zamian za przejęcie udziałów w Starce Impression Invest miała wpłacić na wspólne konto Yasmi i Starnberga łącznie 75 mln zł w ośmiu ratach, do listopada 2018 r. Kłopoty zaczęły się bardzo szybko – nie wpłynęła nawet pierwsza rata.
Kupujący, obecnie pod nazwą Polmosy, do dziś twierdzą, że środków nie przelali z powodu rażących braków w tekście umowy. Adam Piórkowski, b. prezes Starki, poinformował „Rz", że nie wpłacili pieniędzy, bo Starnberg poprosił o przełożenie terminu płatności, a ponadto w umowie sprzedaży nie ma wskazanego numeru konta. Poza tym wskazuje, że firma Starnberg udzieliła Starce 50 mln zł pożyczek, a Polmosy nie znalazły tych środków w firmie. Stwierdził, że Polmosy „w zasadzie kupiły wydmuszkę", a ówcześni właściciele chcieli szybko firmę sprzedać, „bo chyliła się ku upadłości". Na pisemne pytania redakcji Piórkowski nie odpowiedział jednak od lipca.
– W momencie zakupu spółki przez Polmosy jedyne długi Starki były wobec Starnberga i banku Raiffeisen. Gdy Yasmi odzyskała firmę po dwóch latach, długi były wobec Jeronimo Martins (właściciel sieci Biedronka), urzędu skarbowego, celnego, wobec miasta Szczecin i banku Idea. Gdyby faktycznie Polmosy kupiły wydmuszkę, nic nie stałoby na przeszkodzie, aby uchylić się od skutków prawnych umowy i ją unieważnić. Ale tego zrobić nie chcą – mówi Robert Witek-Pogorzelski, pełnomocnik Yasmi.
Yasmia próbowała odzyskać wytwórnię. Zapis w umowie o zastawie rejestrowym w razie braku zapłaty pozwalał na odzyskanie udziałów w spółce. 27 lutego 2018 r. dawni właściciele przejęli z powrotem udziały i uchwałą odwołali zarząd powołany przez Polmosy, Adama Piórkowskiego i Szczepana Bartosiaka. Złożyli też w marcu 2018 r. wniosek do sądu o wpisanie w KRS nazwisk nowego zarządu. Ale to nie koniec batalii. W rewanżu Polmosy złożyły do sądu cywilnego w Szczecinie wnioski o uchylenie ważności kolejnych uchwał nowego zarządu i wniosek o upadłość Starki. W efekcie sąd rejestrowy od półtora roku nie rozpatrzył wniosku o zmiany w KRS, we wrześniu 2018 r. zawiesił postępowanie – do czasu rozstrzygnięcia spraw cywilnych. Od tej pory trwa pat, do dziś odbyła się jedna rozprawa, inne sprawy nawet nie mają wyznaczonych terminów.