Ten dawny libański bankier (50 lat) rzucił okiem na innego klienta puszczającego dym z cygara wyglądającego na importowane i pomyślał: — A gdyby je tak produkować w Afryce? — Tytoń uprawia się tu od 100 lat, mamy ziemię, wodę, umiejętności. To czego brakuje? — powiedział dziennikarzowi.
Jego firma Bongani Cigars, co w języku Zulusów oznacza „bądź wdzięczny”, miała być małym zabawnym projektem. Teraz produkuje niemal 10 tys. cygar miesięcznie, co jest kroplą w morzu w porównaniu z wielkimi firmami. Sprzedaje je w RPA, Kenii i Mozambiku, gdzie uprawia się tytoń.
Moukheiber poinformował, że jego firma wejdzie w tym roku do Nigerii i ma nadzieję do W. Brytanii, chce, aby jej cygara stały się świadomym wyborem dla Afrykańczyków wolnych zawodów, którzy są skłonni chwalić się swym majątkiem albo sukcesem.
- Cygaro jest jak szampan, jak niektóre wina. Są przesłaniem. A palenie produktów Bongani sygnalizuje afrykańskie pochodzenie — uważa. Udał się na Dominikanę, aby zatrudnić szefa produkcji, Anthony’ego Padillę Pereza, przeniósł go do Maputo, gdzie ten przeszkolił pracowników w sztuce ręcznego zwijania cygar. Bongani zatrudnia teraz pięciu zwijaczy.
Wyrobienie sobie krajowej marki nie będzie łatwe. Moukheiber przyznaje, że bardzo trudno jest wejść na rynki artykułów luksusowych, a Bongani, która sprzedała pierwsze cygara w 2016 r., nie może pochwalić się 30-letnimi liśćmi tytoniu, jak niektórzy rywale