W wakacje nad wodą ratownik jest najważniejszy. MSWiA chce więc doprecyzować ich prawną definicję i kompetencje zawarte w ustawie o ratownictwie wodnym. Musiałby on więc mieć co najmniej jedną kwalifikację przydatną w ratownictwie wodnym.
Zgodnie z projektowanym rozporządzeniem tymi kwalifikacjami są m.in. uprawnienia do kierowania statkami na wodach śródlądowych oraz do uprawiania turystyki wodnej. W grę wchodzą też kwalifikacje w żegludze morskiej, do wykonywania zawodu ratownika medycznego, lekarza i pielęgniarki systemu PRM, kwalifikacje uprawniające do wykonywania zawodu nurka czy kierowania pojazdem uprzywilejowanym.
Czytaj także: Wakacje kamperem a prawo drogowe
Wykaz dokumentów potwierdzających kwalifikacje przydatne w ratownictwie wodnym znalazł się w załączniku do rozporządzenia. Widnieją w nim: świadectwa i patenty w żegludze śródlądowej, uprawnienia motorowodne, świadectwa i dyplomy w żegludze morskiej.
Na czym polega problem? Według obecnej definicji ratownika wodnego jest nim osoba, która: posiada wiedzę i umiejętności ratownictwa wodnego i technik pływackich; inne kwalifikacje przydatne w ratownictwie wodnym; spełnia wymagania określone w ustawie o PRM dla lekarza systemu, pielęgniarki systemu, ratownika medycznego realizujących doskonalenie zawodowe lub ratownika; jest zatrudniona albo pełni służbę w podmiocie uprawnionym do wykonywania ratownictwa wodnego lub jest członkiem takiego podmiotu.