Planowałem poświęcić ten felieton w całości sprawie odbudowy Pałacu Saskiego i Pałacu Brühla w Warszawie, bo to sprawa bulwersująca zarówno od strony prawnej, jak i finansowej, a także w świetle historii tych budynków, które nie są wcale symbolem polskości ani też niepodległości. Ale upór władzy w działaniach zmierzających do likwidacji TVN24 nie pozwala pominąć tego niezwykle ważnego tematu. Dlatego będzie i o lex anty-TVN, i o pałacach. Oba tematy mają zresztą jeden wspólny mianownik – arogancję rządzących.
Wiele zostało już powiedziane o tym, jak mocno szkodzące interesom Polski są plany likwidacji TVN24 poprzez nieprzedłużenie licencji oraz poprzez zmianę prawa, która ma doprowadzić do zmuszenia amerykańskiego właściciela stacji do sprzedaży udziałów w spółce nadawcy TVN24. Prawdziwe intencje PiS w tej sprawie ujawnił poseł Suski, stwierdzając bez ogródek, że „będziemy mieli jakiś wpływ na to, co się dzieje w tej telewizji”. To zdanie obnaża wiele. Po pierwsze, że władza po raz kolejny za nic ma konstytucję. Politycy, którzy chcą mieć wpływ na media, naruszają art. 14 ustawy zasadniczej, który gwarantuje, że „Rzeczpospolita Polska zapewnia wolność prasy i innych środków społecznego przekazu”. Po drugie, że prasa lokalna, która wykupiona została przez Orlen, straciła wolność, bo przecież nie po to Orlen ją kupował, żeby PiS nie miał wpływu na to, co się w niej „dzieje”. Po trzecie, że władza dąży do jednej i tylko jednej prawdy, tej własnej, i nie toleruje innego przekazu, w szczególności tego, który ujawnia jej nieprawidłowości. Takie działanie jest wbrew art. 54 konstytucji, który zapewnia każdemu wolność wyrażania poglądów oraz pozyskiwania i rozpowszechniania informacji. Po czwarte, że interes partyjny stawiany jest ponad interesem Polski. Nie leży bowiem w interesie Polski podejmowanie działań konfrontacyjnych w stosunku do naszego zasadniczego sojusznika, jakim są USA.
Czytaj też:
Lex anty-TVN nie była po prostu potrzebna
Konieczna naprawa
Nie wiem, jak się ta sprawa skończy, ale wiem, że po zmianie władzy konieczne będą działania naprawcze, które zabezpieczą swobody obywatelskie, a pośród nich dostęp do wolnego słowa, przed zakusami polityków. Niezbędne będzie wprowadzenie zasady prawnej, że nierozpoznanie wniosku o przedłużenie koncesji na prowadzenie stacji radiowej lub telewizyjnej w określonym prawem terminie (np. trzech miesięcy) będzie równoznaczne z wyrażeniem zgody na przedłużenie koncesji. Odmowa przedłużenia koncesji wyrażona przez KRRiT przed upływem terminu dawałaby natomiast realne prawo wnioskodawcy do jej zaskarżenia do sądu (niezależnego). Takie uregulowanie prawne będzie zabezpieczeniem wolnych mediów przed politycznymi targami. Trzeba też podkreślić, że nierozpoznanie przez KRRiT wniosku o przedłużenie koncesji dla TVN24 przez 17 miesięcy jest niedopełnieniem obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych, co stanowi czyn z art. 231 k.k. i powinno być przesłanką wniosku o pociągnięcie członków KRRiT do odpowiedzialności przed Trybunałem Stanu.