Za redukcją sieci poszło cięcie etatów. Zatrudnienie w ostatnich sześciu latach w placówkach rozsianych po kraju malało w tempie 2,3 proc. rocznie, czyli szybciej niż łączne zatrudnienie, które malało po 0,8 proc. rocznie (przybywało etatów w centralach).
Placówek bankowych ubywa systematycznie od 2013 r., a powodów tego jest kilka. Główny to zmiana zachowań klientów, którzy coraz chętniej korzystają z cyfrowej bankowości, zdalnie otwierają konta, biorą pożyczki, a nawet zaciągają kredyty hipoteczne. Trend ten napędzają zmiany pokoleniowe – młodzi nie wyobrażają sobie stania w kolejce do okienka. Spada liczba odwiedzin oddziałów, a wraz z nią liczba transakcji i sprzedaży w placówkach. W konsekwencji dochód w przeliczeniu na placówkę maleje, a przy konieczności zachowania wskaźnika kosztów do dochodów skutkuje to zmniejszeniem powierzchni takiego oddziału albo wręcz jego zamknięciem. Innym ważnym powodem zamknięć oddziałów są przejęcia i fuzje banków (tych w ostatnich latach było sporo). Redukcja sieci to jeden z najprostszych sposobów uzyskania synergii kosztowych po fuzji.