Organy w Estonii i Danii zarzucały sobie nawzajem publicznie winę za ten skandal po przyznaniu się przez największy bank w Danii, że w latach 2007-15 przez jego estońską filię przepłynęło 200 mln euro z podejrzanych transakcji.

Europejski Urząd Bankowy EBA uruchomił w związku z tym w lutym oficjalne śledztwo ws. możliwego naruszenia przez oba krajowe organy unijnych przepisów. Nie wykazało ono żadnych naruszeń, więc zostało zamknięte bez ogłaszania jakichkolwiek zaleceń - podał EBA w komunikacie.

Szef duńskiego urzędu FSA, Jesper Berg powiedział, że jest zadowolony z decyzji EBA i wzmacnia działania dla ograniczenia prania pieniędzy i innych przestępstw finansowych. Estoński FSA stwierdził, że również będzie nadal walczyć z tym procederem.

- Nawet jeśli nie stwierdzono formalnie naruszeń, pozostaje nie wyjaśniona kwestia, czy regulatorzy wywiązali się ze swej odpowiedzialności i reagowali na wszelkie podejrzenia. Władze nie były dość aktywne w powstrzymywaniu przepływu pieniędzy niezależnie od ustawodawstwa - powiedział Reuterowi Duńczyk Jeppe Kofod, który przewodniczy specjalnej komisji PE ds. przestępstw podatkowych i uchylania się od płacenia podatków.

Po skandalu duński parlament zwiększył 8-krotnie kary za pranie pieniędzy, a rząd zapowiedział utworzenie bardziej agresywnego regulatora finansowego.