Santander Bank Polska szacuje, że wpływ rezerw na ryzyko prawne związane z portfelem hipotek frankowych wyniesie w I kwartale 195 mln zł. Oznacza to, że bank ma łącznie około 800 mln zł odłożonych na franki.

Hiszpańsko-polska grupa ma łącznie blisko 9,9 mld zł frankowych hipotek (6,7 proc. portfela kredytów brutto), zatem rezerwy pokrywają 8,1 proc. hipotek we frankach i około 80 proc. przedmiotu sporu. – Kolejne banki najprawdopodobniej także będą zawiązywać rezerwy na hipoteki frankowe. Nadal aktualne są czynniki powodujące, że muszą zwiększać poziom pokrycia rezerwami tych kredytów – mówi Łukasz Jańczak, analityk Ipopemy Securities.

Dwa główne parametry w modelach banków wpływają na wzrost rezerw: szybki napływ pozwów składanych przez klientów i kształtująca się na korzyść frankowiczów linia orzecznicza sądów. Kombinacja tych dwóch czynników powoduje wyższe koszty finansowe dla banków. W całym 2020 r. przybyło w polskich sądach 37,2 tys. nowych spraw frankowych, co oznacza wzrost wobec 2019 r., gdy przybyło ich „tylko" 11,56 tys. Dla porównania: na koniec 2020 r. Polacy mieli do spłaty niecałe 428 tys. mieszkaniowych kredytów we frankach.

Biorąc pod uwagę dane z końca 2020 r., rezerwy frankowe większości banków w stosunku do wartości tych kredytów to średnio 7 proc. (od 4 do 11 proc. w zależności od instytucji). Wygląda na to, że jeszcze sporo frankowych rezerw przed bankami. – Pewnie rozsądnym wskaźnikiem pokrycia byłoby co najmniej 30 proc., co wynikałoby z szacowanych przez banki kosztów zawierania ugód według propozycji KNF. Sprawa jednak pozostaje otwarta, nie wiadomo, czy do ugód dojdzie, ile kredytów będzie nimi objętych, a ilu klientów pójdzie do sądów i jakie będą skutki finansowe pozwów – mówi Jańczak.

Gdyby faktycznie konieczne było dojście do 30-proc. wskaźnika pokrycia, dziewięć frankowych banków z GPW musiałoby zawiązać jeszcze ponad 17 mld zł rezerw. Dla porównania zysk netto sektora w 2020 r. wyniósł 7,8 mld zł.