Nizinkiewicz: Niebezpieczna gra prezydenta

Prezydent, uderzając w UE, gra na obniżenie prounijnych nastrojów i pozyskanie wyborców na prawo od PiS. Warto pamiętać, że brexit też zaczął się od słów.

Aktualizacja: 21.01.2020 06:00 Publikacja: 20.01.2020 19:17

Nizinkiewicz: Niebezpieczna gra prezydenta

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Po uchodźcach, LGBT, sądach, mediach, władza postanowiła pójść na wojnę z Unią Europejską. – Udało się kiedyś pokonać komunę, uda się oczyścić do końca nasz polski dom – mówił prezydent Andrzej Duda o sędziach w sobotę do uczestników Karczmy Piwnej Zarządu Regionu NSZZ Solidarność. Ten sam prezydent kilka tygodni wcześniej przyjął ślubowanie na sędziego Trybunału Konstytucyjnego od Stanisława Piotrowicza, byłego prokuratora stanu wojennego i działacza komunistycznego.

– Nie będą nam tutaj w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce i jak mają być prowadzone polskie sprawy – to z kolei wypowiedź prezydenta z piątku, po tym jak Komisja Wenecka wyraziła krytyczną opinię na temat ustaw sądowych, a Komisja Europejska zdecydowała, że wystąpi do TSUE o zablokowanie prac polskiej Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego. Ten sam prezydent nie miał obiekcji, gdy po międzynarodowym skandalu zmieniano zapisy ustawy IPN przygotowanej w Ministerstwie Sprawiedliwości.

Skąd ta zmiana narracji Andrzeja Dudy?

W maju w Polsce odbędą się wybory prezydenckie. PiS nie jest pewne zwycięstwa Dudy. W partii wiedzą, że samymi głosami zwolenników PiS wyborów prezydenckich się nie wygra, dlatego postanowiono powalczyć o skrajnie prawicowy elektorat, mając świadomość, że centrowy, liberalny i lewicowy jest poza zasięgiem władzy. Jarosław Kaczyński chce, żeby na prawo od PiS znowu była tylko ściana. Dlatego antyunijnymi wypowiedziami Duda próbuje przejąć elektorat Konfederacji.

Wtórowali mu europarlamentarzyści PiS w Parlamencie Europejskim, mówiąc o opozycji, która trzyma się niemieckiej nogawki lub jest nową targowicą.

Już wcześniej politycy PiS stawiali sensowność Unii pod znakiem zapytania. Zdzisław Krasnodębski mówił, że UE jest utopią i nie wykluczył, że Polska w przyszłości może stanąć przed koniecznością zorganizowania referendum w sprawie wyjścia z Unii. PiS coraz mocniej operuje retoryką antyunijną, podkopując wiarygodność Unii w oczach Polaków.

Jak to się może skończyć? W maju 2015 roku w sondażu CBOS aż 72 proc. osób zadeklarowało poparcie dla przyjmowania uchodźców z krajów objętych konfliktami zbrojnymi. Tymczasem już w lutym 2016 roku, po zmasowanej antyimigranckiej akcji PiS i prorządowych mediów, aż 57 proc. ankietowanych uważało, że uchodźców nie powinniśmy przyjmować. Teraz rządzący podobnie szarżują z retoryką antyunijną.

Prezydentowi podziały mogą posłużyć, ale stracić na nich może Polska. David Cameron dla partykularnych interesów szarżował w Wielkiej Brytanii z antyunijną retoryką, co skończyło się brexitem. Czy Polskę czeka podobny scenariusz?

Po uchodźcach, LGBT, sądach, mediach, władza postanowiła pójść na wojnę z Unią Europejską. – Udało się kiedyś pokonać komunę, uda się oczyścić do końca nasz polski dom – mówił prezydent Andrzej Duda o sędziach w sobotę do uczestników Karczmy Piwnej Zarządu Regionu NSZZ Solidarność. Ten sam prezydent kilka tygodni wcześniej przyjął ślubowanie na sędziego Trybunału Konstytucyjnego od Stanisława Piotrowicza, byłego prokuratora stanu wojennego i działacza komunistycznego.

Pozostało 82% artykułu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji