– Nasi przewoźnicy ciężką pracą wywalczyli sobie dużą część unijnego rynku – przyznaje prezes podwarszawskiej firmy logistycznej Fine Dariusz Wakuła. – Wcale nie są już najtańsi, za swoje usługi otrzymują pieniądze, które pozwalają rozwijać firmy.
Dlatego też blisko co czwarta ciężarówka przekraczająca w Calais kanał La Manche ma polską rejestrację (2 tys. dziennie), podobnie jak co szósta na niemieckich drogach i co siódma w Belgii. Polscy przewoźnicy zajęli niemal jedną czwartą unijnego rynku międzynarodowych przewozów samochodowych, a pierwszą pozycję zajmują od 2007 roku.
Potężna branża
W transporcie samochodowym w Polsce działa ponad 160 tys. przedsiębiorstw z przychodami blisko 100 mld zł, co stanowi 5,5 proc. polskiego PKB. Zatrudnienie sięga pół mln osób i jest jednym z największych w branżach, obok rolnictwa i budownictwa.
Według danych GUS przedsiębiorstwa samochodowego transportu ładunków odnotowały w 2015 roku 83 mld zł przychodów, wykonując pracę przewozową 273,1 mld tkm. Na transport międzynarodowy przypadło 156 mld tkm. Samochody w większości przypadków zastąpiły koleje, których praca przewozowa w ruchu międzynarodowym wyniosła jedynie 22 mld tkm. Tę dominację widać także po średniej odległości międzynarodowego przewozu: kolejami sięgnęła 321 km, natomiast samochodami była przeszło dwa razy większa (762 km).
Rzutkość przedsiębiorców sprawiła, że w 2015 roku polski transport samochodowy wypracował 3,7 mld zł nadwyżki w bilansie obrotów, to jest – jak wynika z danych NBP – 68 proc. salda całego transportu oraz niemal 24 proc. salda wszystkich usług.