Biznesmen skazany w jednej z najbardziej spektakularnych afer ostatnich lat – dotyczącej podsłuchiwania polityków i biznesmenów m.in. w restauracji Sowa & Przyjaciele od pół roku „gra na nosie" wymiarowi sprawiedliwości. Nie stawił się do odbycia kary 2,5 roku więzienia, na którą został skazany, ale to nie koniec. Jak ustaliła „Rzeczpospolita", Falenta sprawia także inne kłopoty – nie stawia się na policji w śledztwie dotyczącym tzw. małej afery taśmowej – co powinien robić, bo ma nałożony dozór.
Lada dzień prokurator zdecyduje, czy wystąpić o areszt dla biznesmena i nowy list gończy.
Ukrył się za granicą?
Biznesmen od 2 października 2018 roku unika stawienia się w zakładzie karnym, gdzie powinien odsiedzieć wyrok za tzw. aferę taśmową. Najpierw 1 lutego sąd wydał nakaz jego doprowadzenia, a kiedy to okazało się nieskuteczne – list gończy obejmujący cały kraj.
Po działaniach typowo administracyjnych – sprawdzeniu jego miejsca zamieszkania, firm i innych możliwych adresów w kraju – policja znalazła „wyjście" na zagranicę.
– Operacyjne jesteśmy coraz bliżej potwierdzenia, że biznesmen ukrywa się w jednym z krajów europejskich – mówi nam jeden ze śledczych. O szczegółach ani tropach, które na to wskazują, nie chce mówić. – Jednak bliżej do krajów ze strefy Schengen niż pozaeuropejskich – zaznacza. Z praktyki wiadomo, że policjanci sięgają po wszelkie możliwe metody – od namierzania telefonów, kart kredytowych osoby poszukiwanej i jej bliskich, po obserwację rodziny i znajomych. – Na dłuższą metę nawet rasowy gangster nie jest w stanie długo żyć w izolacji – mówią policjanci. Jeżeli zagraniczny trop się potwierdzi, to będzie wniosek ENA o biznesmena.