Sprawa dotyczyła kandydata do palestry, który był przez 25 lat sędzią, i sięgała do tego właśnie okresu. Pokazywała, że samo środowisko sędziowskie potrafi zareagować na naganne zachowania sędziów, i jak odległe i dotkliwe mogą być ich konsekwencje.
Zaczęło się od postawienia sędziemu sądu okręgowego zarzutu popełnienia we wrześniu 2004 r. wykroczenia. Prowadził samochód, mając 1.0 promila alkoholu we krwi. W tym stanie przewodniczył także składowi orzekającemu w sprawach wyznaczonych na ten dzień.
W 2011 r. Sąd Dyscyplinarny uznał sędziego za winnego popełnienia pierwszego czynu, za co wymierzył karę dyscyplinarną przeniesienia na inne stanowisko służbowe. Umorzył natomiast postępowanie w drugiej ze spraw.
Na skutek odwołań rzecznika dyscyplinarnego, Krajowej Rady Sądownictwa i ministra sprawiedliwości Sąd Najwyższy-Sąd Dyscyplinarny zmienił ten wyrok. Zamiast kary przeniesienia na inne stanowisko służbowe wymierzył w 2011 r. najwyższą możliwą karę dyscyplinarną: złożenia z urzędu sędziego.
W 2015 r. Okręgowa Rada Adwokacka wpisała byłego sędziego na listę adwokatów, stwierdzając, że daje on rękojmię prawidłowego wykonywania zawodu adwokata. Potwierdzały to rekomendacje kilkunastu adwokatów. Minister sprawiedliwości złożył sprzeciw. Nie zgodził się z oceną ORA, że kandydat daje rękojmię prawidłowego wykonywania zawodu adwokata. W kwestionariuszu osobowym nie ujawnił bowiem uprzedniej karalności dyscyplinarnej. ORA dowiedziała się o tym dopiero z akt osobowych, z których nie usuwa się orzeczonych kar złożenia sędziego z urzędu.