Irena Lasota: Nowy Król Ubu

Stary Testament? Może Homer? A może historia XX wieku? Co jest najlepszą analogią nieszczęść, które rzekomo spadają na Polskę w ostatnich latach?

Aktualizacja: 24.03.2019 14:04 Publikacja: 22.03.2019 17:00

Linia frontu ws. LGBT zarysowała się dopiero niedawno i stanowiska są jeszcze niedopracowane intelek

Linia frontu ws. LGBT zarysowała się dopiero niedawno i stanowiska są jeszcze niedopracowane intelektualnie

Foto: Fotorzepa/ Ryszard Waniek

Starotestamentowe są plagi – było ich dziesięć – które Bóg, zwany w tym przypadku Jahwe, spuścił na Egipt, by skłonić faraona do wypuszczenia z niewoli Izraelitów (nienazywanych jeszcze Żydami czy żydami). Woda Nilu zamieniła się w krew; żaby, komary, muchy i szarańcza zaatakowały ludzi; zapanowała ciemność, w której walił grad, umierało bydło i pierworodni synowie (dziewczynki nie liczyły się jako pierworodne, ale taki był wtedy obyczaj).

Koń trojański, podrzucony przez Greków Trojanom, zakończył wojnę opisaną w „Iliadzie" i zniszczył wielowiekową cywilizację trojańską. Pojęcie „piąta kolumna" powstało w 1936 r. – jako wówczas pochlebne określenie zwolenników gen. Franco, którzy znajdowali się w Madrycie i mieli od wewnątrz uderzyć na wojska republikańskie.

Plagi są więc narzędziem boskim, koń trojański – bronią podstępnego wroga, a piąta kolumna to nielojalni mieszkańcy czy wręcz wrogowie wewnętrzni.

Czytając polskie pisma, rozmawiając z Polakami lub interesującymi się Polską nie-Polakami, mam wrażenie, że wszyscy są – czy jesteśmy – współtwórcami nowoczesnego teatru absurdu, nowego Króla Ubu. Akurat dzisiaj „New York Times" potwierdził moją tezę. Gazeta, która często i z entuzjazmem piętnuje najmniejsze przejawy faszyzmu, neofaszyzmu, nacjonalizmu czy alt-prawicy, nie ma nic przeciwko temu, że w warszawskim teatrze planowana jest premiera „Mein Kampf". W każdym innym kontekście „Mein Kampf" jest anatemą, ale ponieważ reżyser przedstawienia miał powiedzieć autorowi artykułu, że „język używany przez polityków, wszystkich w Polsce, jest gorszy niż język Hitlera" – NYT zgadza się z nim, że spektakl ma „pobudzić do refleksji". Podejrzewam, że podobne cele przyświecały Hitlerowi w 1925 r.

Plagi spadające na Polskę są w jakimś sensie symetryczne, w zależności od tego, kogo się słucha. Największym nieszczęściem Polski jest dzisiaj antysemityzm – mówią jedni; Polskę otacza skoncentrowana nienawiść Żydów amerykańskich, Izraela i „nowej polskiej szkoły historii Holokaustu" – jęczą drudzy.

Islam jest największym zagrożeniem cywilizacji chrześcijańskiej (kilka lat temu była to jeszcze cywilizacja judeochrześcijańska), a muzułmanie chcą nie tylko nas zalać, ale i gwałcić nasze kobiety – grożą jedni, na co drudzy nie odpowiadają wprost, bo by im się to nie opłaciło, ale utrzymują, że nie zgadzając się na przyjęcie muzułmańskich uchodźców, obecne władze wypowiadają posłuszeństwo Unii Europejskiej, a zatem są antyeuropejskie.

Geje i lesbijki (nikt specjalnie nie wie, co to jest to „B" i „T", a zwłaszcza „+") chcą zbałamucić i zdeprawować nasze dzieci. „No pasaran" – grzmi jedna strona; Polacy – a zwłaszcza obecne władze – są homofobiczni i nietolerancyjni – krzyczą drudzy. Tu sytuacja jest najbardziej zagmatwana, bo linia frontu zarysowała się dopiero niedawno i stanowiska są jeszcze niedopracowane intelektualnie.

Interesujące, że jeden zespół poglądów wypowiadany jest głównie po polsku lub łamaną angielszczyzną, podczas gdy drugi trafia bardzo szybko do angielsko- czy francuskojęzycznych mediów. Znajomość języków obcych była kiedyś przywilejem elit politycznych, ale monoglotyzm wśród polityków młodszego czy średniego pokolenia nie sprzyja ich interesom politycznym.

Wyliczone powyżej spory wydają się wyczerpywać energię i zawężać pole widzenia polityków i kibiców politycznych. O Żydów, homoseksualistów i islam można się sprzeczać nieskończenie, emocjonalnie i często bezmyślnie. Fakty nie są potrzebne. Można grać w zabawy, ilu i u kogo jest ukrytych gejów czy Żydów (gorzej z muzułmanami). Czy ktoś jeszcze szuka ukrytych agentów Putina? Wszystkie strony (bo jest ich więcej niż dwie) zapominają, że kiedyś przydadzą im się spokojni, racjonalni wyborcy. Kiedyś wszyscy przypomną sobie – piszę to w piątą rocznicę anszlusu Krymu – że istnieją Rosja, Ukraina, Białoruś i reszta świata, a dzisiejszym 20- i 30-latkom Polska wyda się krainą Króla Ubu. Już dziś tak czasami wygląda z daleka.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
Walka o szafranowy elektorat
Plus Minus
„Czerwone niebo”: Gdy zbliża się pożar
Plus Minus
„Śmiertelnie ciche miasto. Historie z Wuhan”: Miasto jak z filmu science fiction
Plus Minus
Dzieci komunistycznego reżimu
Plus Minus
Irena Lasota: Rządzący nad Wisłą są niekonsekwentnymi optymistami