Szczepienie przeciwko rotawirusom jest obecnie na liście szczepień zalecanych, czyli nieobowiązkowych i niefinansowanych z budżetu państwa. Decyduje się na nie ok. 20 proc. rodziców. Wiele osób nie wie, że dziecko należy zaszczepić wcześnie – najlepiej zanim skończy pół roku. Barierą są też koszty szczepienia –nawet ok. 900 zł za pełen cykl.
Rotawirus jest odpowiedzialny za około 70 proc. wszystkich ostrych zaburzeń żołądkowo jelitowych u dzieci, które mogą prowadzić do groźnego dla życia odwodnienia. Z powodu zakażeń rotawirusowych 172 tys. maluchów rocznie wymaga pomocy lekarskiej, a ponad 50 tys. trafia do szpitala – wynika z raportu „Szczepienia przeciw rotawirusom” opracowanego przez portal politykazdrowotna.com.
– Zachorowania szerzą się w sposób masowy. Najciężej przechodzą je dzieci w wieku do 3 lat, które mogą przebywać z tego powodu w szpitalu nawet przez kilkanaście dni. Jeżeli dziecko z biegunką trafia na oddział, to ten wirus „lubi innych pacjentów” i dochodzi do powstania ogniska zarażenia wewnątrzszpitalnego, co odbija się na zdrowiu innych pacjentów, a także personelu – mówił podczas prezentacji raportu Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny.
Wprowadzenie szczepienia przeciwko rotawirusom do katalogu bezpłatnych i obowiązkowych szczepień mogłoby zredukować liczbę hospitalizacji o ponad 90 proc., a koszt zakupu szczepień zwróciłby się dzięki temu w ciągu dwóch lat – wynika z raportu.
– Mamy do czynienia ze schorzeniem epidemiologicznym. Koszt hospitalizacji jednego pacjenta to 2,3-2,5 tys. zł, zwykle za 2-3 dni hospitalizacji. Przy takich statystykach zmniejszenie liczby zachorowań oznaczałoby znaczne korzyści finansowe – mówi Dariusz Dziełak, dyrektor Departamentu Analiz i Strategii w Centrali NFZ.