Po wakacyjnej opaleniźnie nie ma już śladu, a tymczasem za oknem pochmurno, do wiosny daleko. Może warto skierować kroki do kabiny oferującej słoneczne łóżko? Wszędzie, byle nie tam, to może być jeden z najgorszych kroków w życiu – twierdzą lekarze. Ale są już miejsca na świecie, gdzie zabrania tego prawo. Po Brazylii Australia stała się drugim państwem, na którego terytorium, łącznie z Tasmanią, od 1 stycznia 2015 roku obowiązuje zakaz korzystania z solariów.
Australia zyskała miano Krainy Skąpanej w Słońcu; nic dziwnego, skoro 300 słonecznych dni w roku jest tam normą. Niestety, cena za imponującą opaleniznę jest wysoka. Według danych Australijskiego Komitetu Doradczego ds. Raka rocznie na raka skóry umiera w tym kraju około 2 tys. osób. Władze od dawna prowadzą szeroko zakrojoną kampanię informacyjną i podkreślają, że zwiększanie ryzyka związanego z promieniowaniem ultrafioletowym jest skrajnie nierozważne.
– W stanie Queensland odsetek zachorowań na raka skóry jest najwyższy na świecie. Nie ma wątpliwości, że istnieje bezpośredni związek między regularnym korzystaniem z kabin i łóżek opalających a czerniakiem – oświadczył minister zdrowia Marc McArdle.
Oprócz Brazylii i Australii na to niebezpieczeństwo zareagowały także władze amerykańskiego stanu Kalifornia – z solariów nie wolno tam korzystać osobom niepełnoletnim.
Świadomość tego, jak groźne są promienie ultrafioletowe, staje się coraz powszechniejsza także w Europie. Na zlecenie Europejskiego Instytutu Onkologii zespół, którym kieruje dr Mathieu Boniol, analizował przebieg choroby 12 tys. ludzi cierpiących na raka skóry, głównie z Niemiec, Wielkiej Brytanii, Skandynawii. Okazało się, że korzystanie z solariów przez osoby w wieku od 18 do 39 lat zwiększa ryzyko zachorowania na czerniaka średnio o 41 proc. Analiza wykazała, że w przypadku bywalców solariów ryzyko wzrasta o 87 proc.