Badania kliniczne nad nowymi lekami w Polsce to droga przez mękę. Dla wszystkich. Firmy farmaceutyczne, aby je uruchomić, muszą nierzadko starać się kilka miesięcy albo i lat. Niewiele korzyści ma też pacjent, jeśli po udanym eksperymencie medycznym i tak nie ma dostępu do leku. Albo – co gorsza – jest pozbawiony prawa do odszkodowania po badaniu, które zrujnowało mu zdrowie.
Przez takie właśnie bariery w ciągu ostatnich czterech lat liczba badań klinicznych w Polsce spadała aż o 20 proc. Zmalała jednocześnie liczba pacjentów biorących udział w badaniach z 41 tys. do 29 tys.
Zresztą to nie tylko polski trend. Rynek badań klinicznych kurczył się w Unii Europejskiej do tego stopnia, że w latach 2007–2011 liczba wniosków od producentów leków o prowadzenie badań spadła w Europie o jedną czwartą.
A jak podkreślają eksperci, to strata i dla rozwoju medycyny, i dla pacjentów. Raz, że badania kliniczne przynoszą pieniądze dla szpitali i wpływy z podatków, bo wprowadzenie nowego leku na rynek to kwota rzędu 2,5 mld dol. do budżetu państwa. Dwa, że umożliwiają wynalezienie innowacyjnych leków, zwłaszcza onkologicznych.
Trudno o odszkodowanie
Pacjentów od udziału w badaniach odstrasza brak bezpieczeństwa. Jeśli lek, który badacz testuje na organizmie chorego, nie przyniesie efektów, a wręcz pogorszy stan zdrowia pacjenta, ten zostaje z niczym. Firmy farmaceutyczne mają ubezpieczenie od odpowiedzialności cywilnej, z którego można by dochodzić odszkodowania, ale w praktyce nie zawsze jest to możliwe.