Minister zdrowia Izabela Leszczyna zaproponowała zmiany systemowe w reformie zdrowia, czyli poprawę efektywności organizacyjnej i finansowej szpitali poprzez m.in. określenie minimalnej liczby zabiegów czy minimalnej liczby odebranych porodów, a dla szpitali niestabilnych finansowo zamianę zobowiązań wymagalnych w kredyt długoterminowy, połączenie szpitali lub ich przeprofilowanie. W ciągu dwóch lat mają zapaść najważniejsze decyzje. Co już wiadomo?
Mają w tym czasie powstać mapy transformacji dotyczące tego, jakie świadczenia i gdzie będą wykonywane. Perspektywa całej reformy wynosi dziesięć lat. Do zrealizowania transformacji potrzebne są pieniądze, najpierw trzeba ponieść koszty, żeby później zyskać, tak jest zawsze w restrukturyzacji. Mam nadzieję, że ministerstwo, wskazując propozycje, ma też zasoby finansowe. Na razie wskazano kilka źródeł finansowania.
Czytaj więcej
Szpital ma jednoznaczny obowiązek zapewnienia odpowiedniej do udzielanych świadczeń zdrowotnych o...
Propozycja zakłada stworzenie w Polsce koordynowanej opieki zdrowotnej, czyli współpracy szpitali tak, aby w każdym z kilku współpracujących nie było wszystkich oddziałów, a aby to w jednym spośród kilku tych szpitali była np. porodówka, ale ze specjalistycznym sprzętem i wykwalifikowaną kadrą?
Szczerze mówiąc, będziemy mogli to stwierdzić za dziesięć lat. Jest to perspektywa, od czegoś trzeba zacząć. Odkąd jestem w systemie, czyli od 25 lat, te założenia są proponowane, ale jeszcze nikomu nie udało się tego zrealizować. Poczekajmy. W zespole ds. zmian systemowych w Ministerstwie Zdrowia są praktycy, m.in. lekarze, dyrektorzy szpitali. Są to eksperci otwarci na dyskusję, którzy będą wysłuchiwać uwag zgłaszanych w ramach konsultacji społecznych. Co ważne, nic nie może się wydarzyć bez podstawowej opieki zdrowotnej i placówek ambulatoryjnych. To musi być system naczyń połączonych. Jeśli będziemy rozmawiać tylko o szpitalach, to nic z tego nie wyjdzie.