Białaczka to nie wyrok - rozmowa z prof. Wiesławem Wiktorem Jędrzejczakiem

Polscy lekarze pracują nad metodą przeszczepiania szpiku ?dla tych osób, które nie mają na niego szans, bo brakuje dla nich dawców.

Publikacja: 17.08.2014 19:51

Białaczka to nie wyrok - rozmowa z prof. Wiesławem Wiktorem Jędrzejczakiem

Foto: Fotorzepa, Krzysztof Skłodowski Krzysztof Skłodowski

Rz: Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przyznało 20 mln zł konsorcjum naukowemu Hemograft, którego jest pan kierownikiem. Efekt trzyletnich badań ma zrewolucjonizować polską hematologię. W jaki sposób?

Prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak:

Słowo „rewolucja" jest zbyt daleko idące. Hemograft ma rozwiązać dwie grupy problemów. Chcemy dopracować metodę przeszczepiania szpiku odpowiedzią dla 20 proc. chorych, którzy do tej pory nie mieli na niego szansy, bo brakuje dla nich dawcy, i wypracować metody leczenia powikłań, które zwiększą częstość wieloletniego przeżycia po tych zabiegach. Nad projektem będą pracować naukowcy z siedmiu ośrodków – Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, Gdańskiego Uniwersytetu Medycznego, Centrum Onkologii w Gliwicach, Centrum Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN, Centralnego Szpitala Klinicznego w Warszawie, Uniwersyteckiego Centrum Medycznego w Gdańsku i Szpitala Reumatologicznego w Ustroniu.

Dlaczego 20 proc. chorych nie ma szansy na przeszczep?

Występują u nich tak rzadkie kombinacje cech, w oparciu o które dobiera się dawców i biorców, że nigdy nie znajdą dawców zgodnych całkowicie. Ten rodzaj dawców jest tym bardziej dostępny, im większe są rodziny, a że obecny trend demograficzny powoduje, że rodziny są mniejsze, coraz mniej chorych może liczyć na dawcę rodzinnego. Na szczęście dla wielu spośród tych ludzi można znaleźć dawcę niespokrewnionego, głównie dzięki temu, że na całym świecie opracowano rejestry niespokrewnionych dawców szpiku, obejmujące już prawie 25 mln ludzi. Łącznie te dwie grupy dawców zaspokajają potrzeby około 80 proc. chorych. Pozostaje wspomniane 20 proc. Jednakże dla większości chorych łatwo znaleźć dawców w połowie zgodnych, bo mają ich niemal wszyscy. W połowie zgodny jest każdy z rodziców, każde z dzieci i połowa rodzeństwa. Dawca zgodny całkowicie to bliźniak jednojajowy i co czwarty brat lub siostra.

Jak uratować osoby bez dawcy?

Metodą inną niż przeszczep od dawcy identycznego. Chcemy wdrożyć technologie pozwalające wykorzystać dawców w połowie zgodnych, z których nie korzystano dotąd w Polsce na istotną skalę. Będziemy też pracować nad wykorzystaniem krwi pępowinowej, którą można przeszczepiać z większą tolerancją. Nie musi być ona zgodna w dziesięciu na dziesięć cech, wystarczy cztery na sześć, bo młode komórki dostosowują się do biorcy znacznie łatwiej niż dojrzałe. Poza tym zamrożona krew pępowinowa jest dostępna natychmiast i omijamy długotrwały proces poszukiwania dawcy. Ma jednak wadę – jest jej mało. Żeby w ogóle warto było ją przechowywać, musi jej być co najmniej 60 ml, a optymalnie 100 ml, bo przyjmuje się, że do przeszczepu potrzeba 3 ml na kilogram masy ciała. Niewiele jest dorosłych ważących 30 kg, więc zwykle potrzeba dwóch–trzech jednostek 100-mililitrowych.

Czy to znaczy, że słusznie robią kobiety, które magazynują krew pępowinową dziecka, by kiedyś uratowała mu życie?

Nie, taka krew nie ma na razie faktycznego zastosowania, a jej magazynowanie to działalność komercyjna. Osoby, które magazynują krew dla dziecka, nie zdają sobie sprawy, że gdyby zachorowało, i tak będzie potrzebowało krwi innego dziecka, bo nie ma wskazań do przeszczepienia własnych komórek u dzieci. Głównymi wskazaniami do przeszczepów autologicznych są chłoniaki i szpiczaki, które są w większości chorobami osób starszych. Myślenie, że jak ktoś będzie miał 60 lat, to wykorzystamy jego krew pępowinową zbankowaną sześć dekad wcześniej, jest na granicy absurdu. Nikt nie będzie miał zaufania do technologii sprzed pół wieku. Przecież dzisiaj nie wykorzystujemy żadnego materiału medycznego, który został wyprodukowany 60 lat temu.

Co może zrobić kobieta, która chce oddać krew pępowinową na rzecz chorych?

Niewiele. W Polsce Ministerstwo Zdrowia na niewielką skalę finansuje rozwój bankowania krwi od dawców niespokrewnionych. Dzięki temu uczestniczymy w międzynarodowej wymianie komórek i mamy dostęp do 600 tys. jednostek krwi pępowinowej na całym świecie, natomiast działalność w tym zakresie w Polsce jest symboliczna. Ale nie tylko dostęp do odpowiednich komórek jest problemem, także dopracowanie metod prowadzenia chorych po takich zabiegach. Dziś zbyt wielu z nich umiera.

Dlaczego?

Jednym z najczęstszych powikłań jest przeszczep przeciw gospodarzowi, czyli sytuacja odwrotna do odrzucenia przeszczepu. Tutaj to przeszczep zwalcza gospodarza i może prowadzić do jego śmierci. Komórki T przeszczepionego szpiku rozpoznają komórki gospodarza jako wrogie i zaczynają je niszczyć.

Mamy na to kilka pomysłów. Najbardziej innowacyjny opiera się na tzw. regulatorowych komórkach T, nad którymi ma pracować ośrodek gdański. Kolejnym punktem projektu jest opieka poprzeszczepowa, bo o ile samo wykonywanie zabiegów jest u nas nieźle rozwinięte – przeprowadzamy ich 1200 rocznie – o tyle wielu chorych umiera z powodu zbyt wolnej i niedostatecznie agresywnej interwencji w przypadku infekcji czy choroby przeszczep przeciw gospodarzowi.

Kiedy zaczną się prace badawcze?

Obecnie trwa przygotowywanie kontraktów, ale nie tylko pieniądze są tu problemem, gdyż polskie prawo nie jest przygotowane do tego typu programów. Nie wiadomo bowiem, jak rozdzielić finansowanie z NCBiR i świadczenia z Narodowego Funduszu Zdrowia, bo przecież chorzy, którzy będą poddawani terapii, są ubezpieczeni w NFZ i nie tracą swoich uprawnień. Niestety, NFZ nie finansuje badań naukowych, co jest wielkim błędem, bo nie można oddzielić medycyny praktycznej od niekomercyjnych badań klinicznych. Lekarz jest zobowiązany przysięgą Hipokratesa do rozwoju medycyny, ale rozdział pieniędzy w NFZ przypomina nieco system kartkowy, w którym rozdzielało się znane i niezmienne od lat produkty. Tyle że to nie żywność, gdzie wieprzowina była, jest i będzie wieprzowiną. W medycynie zmieniają się leki i metody operacyjne i nie może być ona finansowana, jakby była niezmieniana, statyczna. W medycynie system finansowania musi być kroczący, tj. sukcesywnie modyfikowany wraz z rozwojem nauk medycznych. Mam nadzieję, że nasz projekt naukowy nie utknie na mieliźnie legislacji.

—rozmawiała Karolina Kowalska

Rz: Narodowe Centrum Badań i Rozwoju przyznało 20 mln zł konsorcjum naukowemu Hemograft, którego jest pan kierownikiem. Efekt trzyletnich badań ma zrewolucjonizować polską hematologię. W jaki sposób?

Prof. Wiesław Wiktor Jędrzejczak:

Pozostało 97% artykułu
Obszary medyczne
Masz to jak w banku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Obszary medyczne
Współpraca, determinacja, ludzie i ciężka praca
Zdrowie
"Czarodziejska różdżka" Leszczyny. Bez wotum nieufności wobec minister zdrowia
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Zdrowie
Co dalej z regulacją saszetek nikotynowych?