Leki na nadciśnienie, cukrzycę, astmę czy choroby tarczycy – w wielu aptekach chorzy wciąż mogą mieć problem z ich zakupieniem. Dramatu jednak nie ma. Zarówno były wiceminister zdrowia Marcin Czech, jak i szefowa Izby Gospodarczej Farmacja Polska Irena Rej, są przekonani, że nawet przez moment nie mieliśmy do czynienia w aptekach z sytuacją zagrażającą życiu i zdrowiu pacjentów.
- W żadnym wypadku nie możemy mówić o tragedii. Chyba że komuś się skończy lek, mieszka w województwie podkarpackim, w lokalnej aptece leku brakuje, on nie ma auta, a rowerem nie pojedzie, bo ma np. astmę – tłumaczy były wiceminister. Chodzi o to, że hurtownia sprzedaje do tych podmiotów, które mają większy obrót. Duże sieci apteczne, działające w dużych miastach, są uprzywilejowane. Dlatego na wsiach i w małych miasteczkach problem był większy.
Wakacyjna panika
- Aptekarze podawali, że brakuje około 500 leków, ale nigdy nie chcieli ujawnić listy. Jako producenci chcieliśmy wiedzieć, których leków nie ma i temu zaradzić – mówi Irena Rej. Jak podaje, Izba zidentyfikowała 10 medykamentów, których chwilowo zabrakło. By opracować tę listę, wykorzystano jedną z największych hurtowni, biorąc pod uwagę pozycje najczęściej poszukiwane w aptekach. - Już każdy z tych leków jest w takich ilościach, w jakich kto chce. Mogę śmiało powiedzieć, że w tej chwili leków nie brakuje. Mało tego, po chwilowych zawirowaniach leków jest nadmiar i za chwilę wiele hurtowni będzie na siłę wpychać je do aptek – tłumaczy.
Autor dokumentu „Polityka lekowa” Marcin Czech jest przekonany, że problem z dostępnością leków w niektórych aptekach absolutnie nie zagraża zdrowiu lub życiu pacjentów. - Mamy w Polsce bardzo rozbudowany, zdywersyfikowany i bogaty system dystrybucji. Samych aptek jest około 15 tysięcy. Nie brakuje także hurtowni. Do tego większość leków może być zastąpiona przez inne za zgodą lekarza lub na podstawie decyzji pacjenta po konsultacji z farmaceutą - mówi Czech.
Jego zdaniem na obecny niedobór niektórych leków nałożył się okres wakacyjny, kiedy pacjenci kupują lekarstwa na zapas. Ale także to, że po pierwszych doniesieniach prasowych o braku leków chorzy szturmowali apteki, by w obawie przed brakiem dokupić zażywane preparaty.