Sprawę do Strasburga wniosła Joanna Reczkowicz, trójmiejska adwokatka, sądzona przez radcowski pion dyscyplinarny za postawę względem klientów w kilku sprawach. Sąd ten w 2018 r. zawiesił ją na trzy lata w obowiązkach.
Prawniczka nie dała za wygraną i złożyła kasację do Sądu Najwyższego. Rozpoznała ją Izba Dyscyplinarna, oddalając skargę. To zaś spowodowało, że przed ukaraną otworzyła się droga do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Zaskarżyła orzeczenie ID, wskazując na wszystkie znane mankamenty związane z jej utworzeniem: że izbę wyłoniła upolityczniona Krajowa Rada Sądownictwa, że skład izby nie daje gwarancji sprawiedliwego procesu, opisanych m.in. w europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności.
W czwartek Strasburg ogłosił wyrok: istnienie Izby Dyscyplinarnej stoi w sprzeczności z europejską konwencją. Prowadzone przed nią postępowanie naruszyło prawo do sprawiedliwego procesu. Mocą tego wyroku skarżącej należy się od Polski 15 tys. euro. Wyrok wydał siedmioosobowy skład ETPC. Nie był jednogłośny – zdanie odrębne zgłosił „polski" sędzia Krzysztof Wojtyczek.
Orzeczenie ETPC wpisuje się w linię wytyczoną w sprawie o obsadę sądów w Islandii. 1 grudnia 2020 r. uznano, że do oceny prawidłowości obsady sądu trzeba zbadać, czy naruszenie prawa krajowego było oczywiste, czy dotyczyło normy o podstawowym znaczeniu dla procedury mianowania sędziów, czy naruszenie mogło być skutecznie ocenione i naprawione przez sąd krajowy.
Oceniając status ID i KRS, ETPC, który jest organem Rady Europy, okazał w wyroku większe zaufanie do ustaleń dokonanych przez Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu oraz do uchwał połączonych „starych" izb Sądu Najwyższego, a także rzecznika praw obywatelskich, który napisał opinię „przyjaciela sądu". Strasburga nie przekonały zaś wywody rządu RP, że KRS i ID działają legalnie.