Tak uznał w prawomocnym wyroku Sąd Apelacyjny w Katowicach w sprawie mecenasa Gwidona S., który wystąpił z powództwem o ochronę dóbr osobistych przeciwko sędziemu Sądu Rejonowego Sylwestrowi D. (dane adwokata i sędziego zostały zmienione).
Chorował i pracował
Sędzia zawiadomił na piśmie Okręgową Radę Adwokacką, że Gwidon S. jest oskarżonym w sprawie karnej z oskarżenia prywatnego swojej byłej małżonki i unika stawiania się na rozprawy. Sylwester S., który był przewodniczącym składu orzekającego w tej sprawie, poprosił Dziekana ORA o przeprowadzenie postępowania wyjaśniającego. W zawiadomieniu nie tylko opisał postępowanie adwokata, ale także ujawnił wnioski z badania psychiatrycznego Gwidona S. przeprowadzonego na potrzeby postępowania karnego.
Gwidon S. uznał, że zawiadamiając samorząd adwokacki o postępowaniu karnym, w którym nie występował on jako adwokat, a także upubliczniając szczegóły jego leczenia, sędzia naruszył jego dobre imię i godność.
Sędzia Sylwester D. twierdził w odpowiedzi na pozew, że pismo skierowane do Dziekana ORA było konsekwencją obstrukcyjnych działań adwokata. Najpierw usprawiedliwiał się obowiązkami zawodowymi, a potem przedkładał zwolnienie od lekarza sądowego. Jednak po sprawdzeniu wokand okazało się, że pomimo zwolnienia lekarskiego Gwidon S. uczestniczył jako adwokat w innych sprawach. Niestawiennictwo oskarżonego mogło doprowadzić do przedawnienia karalności, przewód sądowy został otwarty dopiero po 16 miesiącach od wyznaczenia pierwszej rozprawy. Sylwester D. podniósł, że jego obowiązkiem jako sędziego jest dbałość o sprawne prowadzenie postępowania i przeciwdziałanie przewlekłości i przedawnieniu karalności.
Na marginesie dodajmy, że Okręgowa Rada Adwokacka nie dopatrzyła się naruszenia zasad wykonywania zawodu oraz etyki i godności adwokackiej przez Gwidona S., a on sam został w końcu skazany za przestępstwo z art. 216 § 1 kodeksu karnego.