Nawet najszlachetniejsze intencje mogą czasem przynieść nieoczekiwane rezultaty.
Koń został odebrany właścicielowi i przetransportowany z gospodarstwa w nieznane miejsce. Nastąpiło to w wyniku interwencji stowarzyszenia obrońców zwierząt, na podstawie art. 7 ust. 3 ustawy o ochronie zwierząt. Przepis ten mówi, że w przypadkach niecierpiących zwłoki, gdy dalsze pozostawanie zwierzęcia u dotychczasowego właściciela lub opiekuna zagraża jego życiu lub zdrowiu, może je odebrać przedstawiciel organizacji społecznej, której celem jest ochrona zwierząt.
Wójt gminy dwukrotnie zgadzał się ze stowarzyszeniem, że właściciel konia znęcał się nad zwierzęciem, i wydawał decyzję o przymusowym odebraniu. Również dwukrotnie uchylało ją Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Pile, przekazując sprawę znów wójtowi. Wreszcie wójt wydał decyzję o odmowie zgody na czasowe odebranie konia i stwierdził, że nie doszło do znęcania się nad zwierzęciem. Nie było też sytuacji niecierpiącej zwłoki, gdyż życie i zdrowie zwierzęcia nie było zagrożone. Świadkowie zeznali, że poza nadmiernie wyrośniętymi kopytami nic nie wskazywało na to, że koniowi dzieje się krzywda. Był czysty, dobrze odżywiony i pełen energii.
Weterynarz stwierdził, że do przerośnięcia i zniekształcenia kopyt, powodującego kulawiznę, doprowadziło niechlujstwo właściciela konia, ale nie mogło być wystarczającą przesłanką jego odebrana. Wójt uznał, że korektę kopyt można było wykonać w zagrodzie, bez potrzeby transportowania zwierzęcia w nieznane miejsce. Więcej szkody przysporzy koniowi załadunek na przyczepę i transport niż pozostawienie go na miejscu i nałożenie na właściciela obowiązku poprawy stanu kopyt.
Stowarzyszenie odwołało się od decyzji wójta do kolegium. Powołało się tym razem na opinię innego weterynarza oraz biegłej sądowej z zakresu hodowli i biologii koni, w myśl której doszło do wieloletnich zaniedbań kopyt. Doprowadziło to do ich przerośnięcia i zniekształceń. Tak zaniedbane kopyta powodowały ból podczas poruszania się konia.